Parasite (2019) zasłużył na Oscara. Recenzja

Zawsze ciężko pisze mi się o filmach z dużą wartością artystyczną, dziełach uznanych i uhonorowanych przez krytyków, a zważywszy na zdobytą Złotą Palmę i średnią ocen na Mediakrytyku “Parasite” bez wątpienia do takich należy. Wbrew pozorom nie jest bynajmniej efekt strachu przed tym, że umknie mi jakiś ważny detal, że nie starczy wiedzy z zakresu … Dowiedz się więcej

Legiony (2019) to wielkie widowisko, ale słaby film

Polskie kino historyczne ostatnimi laty jest w tragicznym stanie. Ciarki mi po plecach przechodzą, gdy przypomnę sobie “1920 Bitwę Warszawską”, film tragiczny zarówno scenariuszowo, jak i realizacyjnie. Polscy twórcy za wszelką cenę starają się jednak powtórzyć sukces filmowej adaptacji trylogii Sienkiewicza by wzorem Hoffmana zapisać się złotymi zgłoskami w annałach polskiej kinematografii. A że filmy … Dowiedz się więcej

Piłsudski (2019) nie jest taki zły, jak go malują

Gdy tworzy się filmy o dość kontrowersyjnych postaciach, a taką bez wątpienia był Piłsudski, łatwo jest popaść albo w skrajnie banalne wybielanie historii, albo wręcz na odwrót, w oczernianie i odczłowieczanie. Gdy dodać do tego główny motyw życia i działań Piłsudskiego, czyli walkę o zdobycie i utrzymanie polskiej niepodległości, i połączyć z patriotyczną skłonnością do … Dowiedz się więcej

Polityka (2019) to żenujący skok na kasę

Fanom kina nie muszę chyba przypominać, że filmy Patryka Vegi od lat są synonimem gniotów. Niektóre z nich da się obejrzeć bez większego bólu spojówek i nawet odczuwać podczas seansu pewną dziwną przyjemność z przedstawionej na ekranie symfonii brutalności, przekleństw i żenady. Jednak wydany przed dwoma laty Botoks okazał się dla mnie traumatycznym przeżyciem (jeden … Dowiedz się więcej

Upadek (1993), czyli Michael Douglas kontra Los Angeles

Kino uwielbia psychopatów, a psychopaci uwielbiają być uwielbiani. Czym bowiem byłaby historia filmu bez Mechanicznej pomarańczy Kubricka i wybitnego występu Malcolma McDowella, albo, sięgając do nowszych czasów, bez Heatha Ledgera wcielającego się w Jokera w Mrocznym rycerzu? Cóż, na pewno czymś znacznie uboższym, smutniejszym i mniej ciekawym, głównie dlatego, że widzowie wprost kochają psychopatycznych antybohaterów.  … Dowiedz się więcej

„Lato 84” (2018) trzyma poziom „Stranger Things”

Jako że netflixowe “Stranger Things” tchnęło nowego ducha w tęsknotę za latami 80, obserwujemy powstawanie coraz większej ilości filmów osadzonych w Stanach Zjednoczonych z czasów Reagana. I o ile w mojej recenzji “Bumblebee” wyraziłem absolutny zachwyt odnośnie do lat 80, a serial braci Duffer kocham miłością bezwzględną, o tyle “Lato 84” to film nieco inny, … Dowiedz się więcej

Czerwona linia (1964) to świetny thriller o wojnie atomowej

Są takie filmy, które z pozoru nie zawierają w sobie zbyt wiele akcji czy rozmachu, a mimo to trzymają w napięciu od pierwszej minuty. Ot, chociażby “Dwunastu gniewnych ludzi” w reżyserii Sidney’a Lumeta, piąty najwybitniejszy film w rankingu Filmwebu, który w całości dział się w jednym pomieszczeniu, a akcja opierała się tylko i wyłącznie na … Dowiedz się więcej

Missisipi w ogniu (1988) to kino w starym, dobrym stylu

Amerykański stan Missisipi to prawdziwe zadupie. Najniższe PKB per capita (niecałe 32 tys. dolarów w porównaniu do średniej USA – 50 tys.), brak większych miast i niezbyt chwalebna historia obfitująca w brutalne działania Ku Klux Klanu oraz liczne morderstwa dokonywane w imię nienawiści. Ach, jeszcze jedna, istotna sprawa – aż 37,3% populacji stanu jest czarnoskóra, … Dowiedz się więcej

„Drogówka” (2013) – recenzja. Smarzowski ma w sobie to coś

Z polskim kinem współczesnym jest jak z Donaldem Trumpem – albo się kocha, albo nienawidzi. No, jest też trzecia, charakterystyczna dla Polaków opcja, czyli tumiwisizm, ale na razie zostawmy go na boku i załóżmy, że za polskim kinem, tak ogólnie, nie przepadam. Wiecie, Vega, słabe komedyjki romantyczne, równie słabe filmy pseudohistoryczne i jeszcze gorsze kino … Dowiedz się więcej

Cała prawda o Szekspirze (2018) nie zachwyca. Recenzja

Jest taki tekst autorstwa Piotra Wereśniaka, polskiego scenarzysty, zatytułowany “Alchemia scenariusza filmowego, czyli nieznośny ból dupy”. Wydrukowano go niegdyś w miesięczniku “FILM”, a potem utwór zaczął hulać po internecie. To całkiem zabawny i sprawnie napisany esej, z którego zapamiętałem jeden fragment – “z dobrego scenariusza można zrobić film dobry albo film zły. Ze złego scenariusza … Dowiedz się więcej

By korzystać ze strony, zaakceptuj ciasteczka. Więcej informacji

Strona korzysta z ciasteczek (głównie Google Analytics) w celu zapewnienia jak najlepszej technicznej jakości usług. Ciasteczka są niezbędne do prawidłowego funkcjonowania strony, dlatego prosimy cię o zaakceptowanie naszej polityki.

Zamknij