Choć Netflix jest niekwestionowanym numerem jeden wśród serwisów streamingowych, to HBO Max nie pozostaje w tyle pod względem seriali. Na platformie jest ich może znacznie mniej, ale za to ich jakość jest zdecydowanie lepsza. Przygotowałem dla was zestawienie zawierające najlepsze seriale na HBO Max w 2024 roku. Wśród nich znajdują się zarówno wielosezonowe tasiemce, jak i krótkie miniseriale na jeden wieczór. Miłego seansu!
15. Deadwood
Western jako gatunek już od dawna jest martwy, choć wciąż zdarzają się udane próby jego odrodzenia, z reguły w zupełnie nowej formule. Jedną z takich prób jest Deadwood, czyli serial HBO o tytułowej osadzie, która leży głęboko na ziemiach Siuksów.
Akcja serialu rozgrywa się w roku 1876 w Dakocie Południowej, na terenie znanego wówczas miasteczka Deadwood. Stanowiło ono wówczas jedną z głównych baz wypadowych dla poszukiwaczy złota, przez co siłą rzeczy pojawiały się w nim różnego rodzaju szemrane postacie. Deadwood nie ma jednego głównego bohatera, a scenariusz śledzi losy kilkunastu najważniejszych postaci. Każda z nich jest na swój sposób ciekawa, a barwni bohaterowie stanowią jedną z głównych zalet produkcji.
Nie jestem wielki fanem westernów, ale nawet ja muszę przyznać, że Deadwood to kawał dobrej roboty. Serial jest ciekawy, akcja warto biegnie do przodu, a miasteczko stanowi zbieraninę ciekawych postaci. Część z nich wpisuje się w gatunkowe archetypy, inne się z nim wyłamują. Duże znaczenie mają wątki polityczne, a szczególnie spór o to, kto powinien być szeryfem miasteczka. Deadwood ma trzy sezony, a każdy z nich liczy po 12 odcinków. Wątki z serialu domyka pełnometrażowy film z 2019 roku.
14. Mała doboszka
Mała doboszka nie jest oryginalną produkcją HBO, a koprodukcją BBC oraz AMC, ale serial jest dostępny na HBO Max, więc postanowiłem umieścić go na tej liście. Akcja rozgrywa się w 1979 roku, a główną bohaterką jest młoda angielska aktorka Charmian Ross, grana przez Florence Pugh. Agenci Mossadu rekrutują ją, aby przeniknęła w struktury palestyńskiej organizacji terrorystycznej, która planuje zamachy na terenie Europy.
Twórcą serialu jest nikt inny, jak Chan-wook Park. Koreański reżyser jest jedną z tych osób, które świetnie czują kino. Widać to w intensywnej kolorystyce, a także w ubraniach głównych bohaterów, co tworzy niesamowity klimat. Od strony technicznej serial jest świetnie nakręcony i zrealizowany, nawet jeśli w niektórych scenach widać braki budżetowe.
Fabuła jest równie ciekawa co warstwa audiowizualna, choć można mieć do niej pewne zastrzeżenia. Mała doboszka wyjątkowo ciekawie pokazuje świat służb specjalnych i terrorystów. Nie ma tutaj zbyt wielu scen akcji, a zamiast nich twórcy skupiają się na powolnym budowie intrygi oraz relacjach romantycznych. Jak na mój gust serial nieco za bardzo skupia się na wątkach romantycznych, ale aktorzy zagrali na tyle dobrze, że da się to przeżyć. Serdecznie polecam Małą doboszkę, bo to serial mało znany, a jednak zdecydowanie warty uwagi!
13. The Last of Us
The Last of Us to wybitne arcydzieło. A poza tym jest jeszcze serial na HBO Max, który zgarnął niezłe recenzje. Oczywiście w pierwszym zdaniu miałem na myśli oryginał, czyli popularną grę komputerową, która wyszła w 2013 roku i zawojowała rynek. Adaptacja w formie serialu musiała prędzej czy później powstać, szczególnie że tematyka zombie jest bardzo nośna, o czym świadczy wielki sukces komercyjny (bo nie artystyczny) marki The Walking Dead.
Rzecz w tym, że The Last of Us to zupełnie co innego, niż The Walking Dead. Postapokaliptyczna przyszłość po apokalipsie zombie ma co prawda podobne elementy, ale opowieść biegnie zupełnie innymi torami i rządzi się własnymi prawami. The Walking Dead ma wiele cech telenoweli, natomiast fabuła The Last of Us jest znacznie bardziej zwarta i skupiona na kilku głównych postaciach. Najmocniejszą stroną serialu są właśnie relacje między bohaterami, a także świetne role Pedro Pascala oraz Belli Ramsey.
Przyznam się szczerze, że trochę zgubił mnie ten serial. Jestem fanem tematyki zombie i uważam, że The Last of Us jest dobre, ale adaptacja nie dorasta do pięt oryginalnej grze. Niektóre odcinki są też nieco za wolne, a najlepszą częścią serialu jest pierwsze 30 minut pierwszego odcinka. Pomimo kilku wad, polecam The Last of Us i uważam, że serial spokojnie zasługuje na miejsce na niniejszej liście.
12. Ród smoka
Kto zna i lubi Grę o Tron, ten zapewne widział już Ród smoka, lub przynajmniej przymierza się do seansu. To prequel najsłynniejszego serialu od HBO, który aż do nieudanego ostatniego sezonu rozpalał publiczność na całym świecie. Ród smoka tylko częściowo powtórzył sukces poprzednika – zebrał dużą, ale zauważalnie mniejszą liczbę widzów. Na całe szczęście od strony artystycznej jest bardzo dobry, a to przecież jest najważniejsze.
Podobnie jak w przypadku Gry o Tron, mamy do czynienia z brutalną, naturalistyczną opowieścią rozgrywającą się w świecie fantasy. Elementów fantastycznych jest w nim jedynie kilka, a najważniejszym z nich są tytułowe smoki, które mają swoje momenty. Ale serial skupia się na machinacjach politycznych. Nie jest to może poziom pierwszych sezonów Gry o Tron, ale fabuła jest ciekawa, a całość ogląda się jednym tchem.
Od strony wizualnej trzeba przyznać, że twórcy naprawdę się postarali. Budżet serialu był wysoki, choć nie mógł się równać z Pierścieniami Władzy. Mimo to efekt jest znacznie lepszy, od konkurencji z Amazona. Do tego HBO zapowiedziało już kolejny sezon, a fabuła skończyła się w takim momencie, że widzowie ze zniecierpliwieniem czekają na kontynuację. A wierzcie mi, jest na co czekać!
11. Euforia
Jeśli irytują was przesłodzone seriale o nastolatkach w późnym liceum, to Euforia jest właśnie dla was. Serial opowiada to młodej narkomance (w tej role Zendaya), która stara się jakoś przetrwać i przeżyć po zakończeniu odwyku. Spodziewajcie się wzlotów i upadków, ze szczególnym nastawieniem na te ostatnie.
Widzowie i krytycy pokochali Euforię właśnie ze względu na ciężki klimat, a także naturalistyczne przedstawienie amerykańskiej szkoły średniej. Serial zrywa z przesłodzoną wizją liceum, a zamiast niej pokazuje czasy nastoletnie jako dość ponury okres, pełen depresji oraz życiowych pułapek.
Największą siłą produkcji są doskonale napisane i równie dobrze zagrane postacie, włącznie z główną bohaterką na czele. Fabuła nie jest może specjalne zaskakująca, ale to właściwie jedyna wada serialu, może poza nadmiernym naturalizmem. Poza tym Euforia świetnie prezentuje się od strony audiowizualnej – to jeden z najlepiej nakręconych seriali na tej liście. Warto ją zobaczyć, chociażby ze względu na piękne zdjęcia oraz niesamowity klimat.
10. Kompania braci
Można powiedzieć, że HBO Max wymyśliło miniseriale. A na pewno kręciło je, jeszcze zanim stało się to modne. To właśnie dziesięcioodcinkowa Kompania braci sprawiła, że firma odniosła aż tak ogromny sukces. A ryzyko było duże, bo na produkcję serialu przeznaczono aż 125 mln dolarów. To widać na ekranie, bo każdy kadr jest dopieszczony, a Kompania braci zaskakuje rozmachem.
Największą zaletą miniserialu, poza realizmem oraz rozmachem, są świetnie napisane i jeszcze lepiej zagrane postacie. Tytuł nie jest przypadkowy, a Kompania braci rzeczywiście zachwyca właśnie tym – braterstwem. Twórcy z odpowiednią drobiazgowością oddali realia II wojny światowej, a do tego wyjątkowo trafnie przedstawili wszystkie strony konfliktu.
Można oczywiście narzekać, że serial momentami jest zbyt patetyczny, a scenariusz powinien zostać dopracowany, ale to detale. Wystarczy dać produkcji szansę i udać się wraz z kompanią E ze 101 Dywizji Powietrznodesantowej na przerażającą, ale też podnoszącą na duchu podróż po froncie zachodnim II wojny światowej.
9. Rzym
Nawet jeśli przysypialiście na lekcjach historii, to warto dać szansę Rzymowi. Nie trzeba znać historii Republiki Rzymskiej, żeby dobrze się bawić w trakcie seansu. Ba, nawet lepiej jest nic nie wiedzieć, bo Rzym jest zupełnie jak Gra o Tron, ale osadzona w najciekawszym okresie starożytności.
Porównanie do Gry o Tron jest jak najbardziej wskazane, bo na pierwszym planie rzeczywiście są wielka polityka, wybitni wodzowie oraz starcia zwaśnionych rodów. Pomimo ograniczonego budżetu twórcy doskonale oddali ostatnie lata Republiki Rzymskiej i ożywili najbardziej znane postaci historyczne tamtego okresu: Juliusza Cezara, Marka Antoniusza, Oktawiana Augusta, Cycerona, Pompejusza Wielkiego czy Katona Starszego. Jeśli te nazwy nic wam nie mówią, to dobrze. Zasiądźcie wygodnie w kanapie, złapcie za pilota i włączcie Rzym!
Serial ma dwa sezony. Pierwszy ma dwanaście odcinków, drugi jedynie dziesięć. Pierwszy sezon Rzymu jest zdecydowanie najlepszy. Uważam, że nie dało się go nakręcić lepiej. Drugi niestety traci na jakości, głównie ze względu na to, że w trakcie prac HBO anulowało serial i twórcy musieli wprowadzić daleko idące zmiany w scenariuszu, żeby godnie domknąć fabułę.
8. Mare z Easttown
Ten krótki, bo siedmioodcinkowy miniserial, to typowy przedstawiciel gatunku „dramat rozgrywający się w małej, amerykańskiej miejscowości”. Tym razem jednak twórcy zdecydowali się na wprowadzenie elementów kryminału, a główną bohaterką jest policjantka, która prowadzi śledztwo w sprawie nietypowego morderstwa.
Mare z Easttown nie jest wybitną produkcją, ale mam do niej sentyment. Dlaczego? Po pierwsze, serial ma niesamowity klimat. Twórcom udało się wzorowo odtworzyć realia małego miasteczka i stworzyć kilkanaście bardzo ciekawych postaci. To właśnie relacje między nimi są główną siłą produkcji. Drugim największym atutem Mare z Easttown jest tytułowa bohaterka. Postać jest ciekawa sama z siebie, a wcielająca się w protagonistkę Kate Winslet zaliczyła świetną rolę. Prawdopodobnie jedną z najlepszych w jej karierze.
Oczywiście można narzekać, że zagadka kryminalna jest dość dziwna, przez co główny wątek fabularny nie angażuje i nie bawi aż tak, jak powinien to robić. To słuszne uwagi, ale mimo wszystko uważam, że Mare z Easttown to bardzo dobra produkcja. Warto dać jej szansę, szczególnie, że to zamknięta całość.
7. Młody papież
Nie jestem wielkim fanem Kościoła katolickiego, ale trzeba przyznać, że katolicyzm (jako religia, ale też instytucja) jest wyjątkowo wdzięcznym tematem dla świata kina. Widać to szczególnie po Młodym papieżu, którego stworzył i wyreżyserował Paolo Sorrentino. To twórca utalentowany, laureat Oscara za Wielkie piękno. Świetnie czuje tematy religijne, ale podchodzi do nich dość nowocześnie.
To właśnie ciekawy pomysł stanowi jedną z najważniejszych zalet serialu. Co by się stało, gdyby w wyniku dość dramatycznych okoliczności papieżem został Amerykanin? W tej roli występuje Jude Law, który bez wątpienia zaliczył najlepszy występ w swojej karierze. Jest właściwie bezbłędny, a nie jest to prosta rola, bo główny bohater musi ciągle manewrować między skostniałymi strukturami Kościoła, który ciągle zastawia na niego coraz to kolejne pułapki.
Serial w dużej mierze skupia się na polityce – można powiedzieć, że to coś w rodzaju Gry o Tron, ale wewnątrz Watykanu. Fabuła jest ciekawa, intryga idzie do przodu we właściwym tempie, a serial obfituje w zwroty akcji. Ale Młody papież skupia się też na kwestiach psychologicznych, szczególnie w kontekście głównego bohatera. Ostatecznie to właśnie one są najważniejsze.
6. Sukcesja
Jak to jest, że HBO kręci aż tak dobre seriale opowiadające o dziejach jednej, konkretnej rodziny? W przypadku Sukcesji są to Roy’owie, czyli właściciele potężnej spółki medialnej Waystar RoyCo. Gdy założyciel firmy i nestor rodziny, Logan Roy, znajduje się w coraz gorszym stanie zdrowia, jego dzieci szykują się do przejęcia schedy po ojcu. A, jak powszechnie wiadomo, z rodziną najlepiej wychodzi się na zdjęciach.
Sukcesja to świetne napisana opowieść o relacjach w rodzinie multimiliarderów. Jak wiadomo, majątek oraz pieniądze są może i fajne, podobnie jak władza, ale przecież trzeba ciągle walczyć o to, żeby je zachować. W serialu jest spoko polityki, ale głównie na czysto rodzinnym poziomie. W grę o imperium medialne jest włączona cała rodzina, a także osoby jej bliskie.
Galeria postaci jest dość barwna, nawet jeśli większość z nich do pewnego stopnia opiera się na stereotypach. Bohaterowie są napisani wyjątkowo realistyczni i świetnie zagrani. Oglądając Sukcesję można odnieść wrażenie, że świat ludzi bogatych jest pełen sępów i zdrajców, którzy chętnie wbijają nóż w plecy. Pewnie jest w tym dużo prawdy, ale najważniejsze, że serial jest świetny.
5. Gra o Tron
Gra o Tron jeszcze kilka lat temu była popkulturowym fenomenem. Z niezbyt popularnej serii książek fantasy autorstwa George’a R. R. Martina stała się serialem, który oglądał chyba każdy. Musiałem umieścić ją na tej liście, choć przyznaję, że nie wiem, czy powinna być aż tak wysoko.
O ile pierwszy sezon Gry o Tron był bardzo dobry, a kolejne świetne, o tyle zakończenie serialu wywołało wściekłość większości widzów. Twórcy zawalili sprawę i nie zadbali o właściwe domknięcie części wątków. Beznadziejnie wypadła również warstwa audiowizualna, która miała być epicka, a okazała się epicką porażką.
Jednak gdy zignorować słaby sezon 8, okazuje się, że Gra o Tron to świetne widowisko. Jest w nim szereg elementów fantasy, które ubarwiają seans, ale serial zasadniczo opiera się na pokazywaniu relacji międzyludzkich oraz wielkiej polityki. Są intrygi, zdrady oraz bitwy, a także szereg niezwykle intrygujących, świetnie zagranych postaci. Warto dać serialowi szansę, bo zdecydowanie jest co oglądać!
4. Czarnobyl
Czarnobyl to najlepszy miniserial na HBO Max. Nie widzę tutaj pola do dyskusji, a o wysokiej jakości tej produkcji świadczą doskonałe oceny widzów oraz wielki entuzjazm krytyków. Co budzi aż takie emocje w historii katastrofy w Czarnobylu?
Serial śledzi historię katastrofy czarnobylskiej z kilku perspektyw. Bohaterami są rosyjscy naukowcy, politycy oraz żołnierze, którzy próbują się zmierzyć ze skutkami awarii, lub przeciwnie ukryć jej skalę i zacierać dowody swojej winy. Miniserial świetnie oddaje mentalność późnego ZSRR. Jest dość mroczny, smutny oraz bardzo ciężki w oglądaniu, a twórcy nie oszczędzają nikogo i niczego. Duża w tym zasługa konwencji ocierającej się o surowe nagranie z wydarzenia, bo wiele scen jest pozbawionych dialogów czy muzyki.
Czarnobyl składa się z sześciu odcinków oraz dodatkowego, krótkiego odcinka bonusowego. Ten ostatni pokazuje prawdziwe historie osób, na których oparto postacie z serialu. Niestety twórcy naciągnęli wiele faktów i znacząco wyolbrzymili zarówno liczbę ofiar katastrofy, jak i skalę zagrożenia promieniowaniem. No, ale czego się nie robi, żeby dodać odrobiny dramatyzmu. Poza tym Czarnobyl jest wręcz idealny, więc zdecydowanie warto go zobaczyć!
3. Detektyw
Detektyw to jeden z tych seriali, o których bardzo ciężko jest napisać coś więcej. Dlaczego? Bo każdy z sezonów opowiada zupełnie inną, niezwiązaną ze sobą historię. Tak właściwie poszczególnie opowieści łączy jedynie ciężki, mroczny klimat, czyli znak rozpoznawczy serialu.
Tak właściwie na trzecie miejsce zasługuje jedynie pierwszy, najlepszy sezon serialu. Opowiada o duecie detektywów (Woody Harrelson oraz Matthew McConaughey) z Luizjany, którzy prowadzą śledztwo w sprawie wyjątkowo brutalnego zabójstwa. To absolutnie niesamowita, wybitna opowieść – po prostu trzeba ją zobaczyć. Dalej jest już gorzej, choć uważam, że drugi oraz trzeci sezon też są bardzo dobre. Czwarta część wyjdzie 14 stycznia 2024 roku, a więc na kilka dni po premierze niniejszego zestawienia.
Detektyw trafił na trzecie miejsce tej listy głównie ze względu na mistrzowski pierwszy sezon, ale też moje osobiste preferencje. Uwielbiam seriale z mrocznym, ciężkim klimatem oraz doskonałą grą aktorską. Uważam również, że dwa pierwsze sezony Detektywa mają jedną z najlepszych czołówek w historii telewizji. Pierwszy sezon trzeba koniecznie zobaczyć, a następnym warto dać szansę.
2. Rodzina Soprano
Zanim nastały czasy internetu, HBO słynęło z wybitnych seriali telewizyjnych, a pierwsze dwa miejsca na tej liście należą właśnie do nich. Numerem 2 jest Rodzina Soprano, czyli opowieść o włoskiej mafii działającej na terenie stanu New Jersey.
Serial właściwie opowiada o głowie rodziny mafijnej. Jest nią Tony Soprano, człowiek twardy – choć czy aby na pewno wystarczająco twardy? Kłopoty dotykają go nie tylko podczas działań gangsterskich, ale też w życiu rodzinnym. Główny bohater uczęszcza również do psychoterapeutki, a ich relacja stanowi jeden z najciekawszych elementów serialu. To właśnie kwestie psychologiczne stanowią trzon pierwszego sezonu i wybrzmiewają właściwie przez wszystkie 86 odcinków, podzielone na sześć sezonów.
Jak sama nazwa wskazuje, Rodzina Soprano skupia się właściwie na całej rodzinie, nawet jeśli Tony jest i pozostaje głównym bohaterem. Większość postaci jest bardzo barwna, a serial czasami wprowadza elementy komediowe lub absurdalne. Twórcy w bardzo ciekawy sposób wykorzystują sny, które pokazują w nietypowy sposób. Rodzina Soprano zmieniła telewizję – to jeden z najlepszych seriali, jakie kiedykolwiek powstały.
1. Prawo ulicy
Prawo ulicy to najlepszy serial w historii telewizji. Już nikt nigdy nie nakręci czegoś lepszego. Koniec, kropka – rzekłem. Roma locuta, causa finita. I nie jestem osamotniony, bo słynne The Wire właściwie jednogłośnie jest uwielbiane zarówno przez krytyków, jak i zwykłych widzów. Dlaczego? Czy rzeczywiście serial zasługuje na pierwsze miejsce na liście najlepszych seriali na HBO Max?
Prawo ulicy opowiada o grupie policjantów z Baltimore, którzy wypowiadają wojnę lokalnym handlarzom narkotyków. Brzmi to ekscytująco, ale nie spodziewajcie się scen akcji czy błyskotliwych zagadek kryminalnych. Zamiast tego dostajemy samo życie, bo The Wire stawia na skrajny naturalizm. Twórcy pokazują prawdziwe Baltimore, a każdy z bohaterów to postać z krwi i kości. Poznajemy bandytów, policjantów, biznesmenów oraz polityków, ale tak naprawdę każdy z nich jest zwykłym człowiekiem – dokładnie takim, jak każdy z nas.
Serial jest dość długi. Składa się z pięciu sezonów. Pierwszy i czwarty mają po 13 odcinków, drugi i trzeci składają się z 12 odcinków, zaś ostatni ma jedynie 10 odcinków. Każdy odcinek trwa średnio nieco mniej niż godzinę. Materiału do zobaczenia jest sporo, ale zdecydowanie warto. Pamiętam, że gdy pierwszy raz obejrzałem Prawo ulicy, zobaczyłem całość w niecałe dwa tygodnie i prawie zawaliłem pierwszy rok studiów. Po prostu nie mogłem się oderwać!
Udało wam się dotrzeć na koniec listy najlepszych seriali na HBO Max. Pamiętajcie, że to całkowicie subiektywny ranking, który ułożyłem na podstawie mojej własnej opinii. Dajcie znać w komentarzu, co sądzicie i jakie jeszcze seriale powinny znaleźć się na liście.
A jeśli nie macie jeszcze HBO Max, to koniecznie skorzystajcie z promocji i wykupcie dostęp do platformy za jedyne 234,99 zł. Sam subskrybuję i uważam, że warto!
Doświadczony copywriter i dziennikarz, który pisał m.in. dla Wirtualnej Polski, Gier Online oraz Queer.pl. Obronił filmoznawczy licencjat, a obecnie kończy studia magisterskie na kierunku artes liberales na Uniwersytecie Warszawskim. Prowadzi serwis 500 Filmów od 2018 roku.