Powietrze (2015) to całkiem niezłe SF z Normanem Reedusem w roli głównej

Chodzi za mną taka myśl – ostatnimi czasy powstaje niewiele ambitnych filmów SF. Jasne, w zeszłym roku na ekrany kin weszła bardzo dobra Ad Astra (2019, reż. James Gray), ale jedna jaskółka wiosny nie czyni. Z tych nieco starszych tytułów wymienić jeszcze mogę Moon (2009, reż. Duncan Jones) i… właściwie to tyle. O pomoc w … Dowiedz się więcej

Futro z misia (2019) nie śmieszny, a żenuje – recenzja

Za oknem zimno, choć bez śniegu, nowy kalendarz wisi na ścianie, a ja za namową kumpla wybrałem się do kina na zeszłoroczny film. Mimo mojego sceptycyzmu wobec polskich komedii padło na “Futro z misia”, reklamowane jako duchowy spadkobierca kultowych “Chłopaków nie płaczą” (2000, reż. Olaf Lubaczenko). Pod finalnym produktem podpisało się dwóch reżyserów – mało … Dowiedz się więcej

The Grudge: Klątwa (2020) to horror, o którym lepiej zapomnieć

Moja opinia może być dla niektórych kontrowersyjna, ale dobry horror wcale nie musi być straszny. Znacznie ważniejsze jest uczucie niepokoju, z którym widz zostaje po seansie. I dlatego właśnie najlepsze kino grozy to dzieła takie jak “Czarne święta” (1974, reż. Bob Clark) czy chociażby “Lśnienie” (1980, reż. Stanley Kubrick). Nie szafują one niepotrzebnym efekciarstwem i … Dowiedz się więcej

Threads (1984) to film BBC, który koniecznie trzeba zobaczyć

W 1987 roku wydano “Łabędzi śpiew”, postapokaliptyczną powieść Roberta McCammona opisującą wojnę atomową pomiędzy USA i Związkiem Radzieckim. Dzieło amerykańskiego pisarza przeczytałem ładnych parę lat temu. Wywarło ono na mnie ogromne wrażenie i przyczyniło się do fascynacji tematem wyścigu nuklearnych zbrojeń. “Łabędzi śpiew”, porównywany przez krytyków z wcześniejszym “Bastionem” (i o wiele od dzieła Kinga … Dowiedz się więcej

Mordercze klowny z kosmosu (1988) to szalony film dla fanów lat 80.

Zagrożenie, które przybyło na ziemię z zimnej pustki kosmosu to bardzo wdzięczny temat na film. Motyw ten szczególną popularność zdobył w amerykańskim kinie lat 50, czego efektem jest chociażby wielokrotnie przerabiana “Inwazja porywaczy ciał”. Cienka jest jednak granica pomiędzy kinem grozy, które faktycznie straszy, a takim, które śmieszy. I właśnie na tej ziemi niczyjej powstało … Dowiedz się więcej

Czarne święta (2019) to słaby slasher i beznadziejny film – recenzja

Nie mam nic przeciwko remake’om – po prostu są do luftu. Tak, to miał być dowcip. I tak, był słaby. Tak samo jak większość obejrzanych przeze mnie przeróbek klasyki kina (z pewną ilością chlubnych wyjątków, vide Laleczka). Jest jednak pewien rodzaj filmów, których nienawidzę znacznie bardziej od nieudanych remake’ów. Mowa tutaj o Kinie Zaangażowanym Społecznie, … Dowiedz się więcej

Czarne święta (1974) to slasher idealny – recenzja

Jako fan slasherów od dawna ostrzyłem sobie zęby na “Czarne święta”. Dzieło Boba Clarka, pomimo nadchodzącego remake’u, jest dzisiaj mało znane, mimo że sporadycznie pojawia się w zagranicznych zestawieniach najważniejszych horrorów. I choć “Halloween” Johna Carpentera wprowadziło slashery na filmowe salony, to właśnie “Czarne święta” skodyfikowały rządzące tym gatunkiem schematy. Dlatego też w towarzystwie późnej … Dowiedz się więcej

Zejście (2005) to film dla osób, które boją się jaskiń. Recenzja horroru

Jeżeli chodzi o Neila Marshalla, to mam z nim pewien problem. Otóż nakręcił on piekielnie słabo zrealizowanego “Hellboya”, o którym pisałem już tutaj. Ale, prawdę mówiąc, klęska tamtego filmu wiązała się raczej z beznadziejnymi decyzjami producentów i studia Lionsgate, a nie z brakiem talentu reżysera. Dlatego postanowiłem dać Marshallowi jeszcze jedną szansę i zobaczyłem “Zejście”, … Dowiedz się więcej

Żelazny most (2019) to dramat, który nie angażuje

Zupełnie przypadkiem załapałem się na premierę Żelaznego mostu. Ot, szedłem akurat zobaczyć Doktora snu, a w moim kinie odbywała się uroczysta premiera tego filmu. Byłem zmęczony po całym dniu na uczelni i trochę głupio mi było przemykać się obok wieczorowo ubranych gości, ale nie miałem wyjścia. A premiera przypominała trochę stypę – uczestnicy wydarzenia stali … Dowiedz się więcej

Proceder (2019) to nieudana biografia Tomasza Chady

Jakoś nigdy nie byłem fanem polskiego rapu ani subkultury powstałej wokół tego gatunku muzycznego. Wydaje mi się, że to dość istotna kwestia, która znacząco rzutowała na mój odbiór wyreżyserowanego przez Michała Węgrzyna “Procederu”. Miałem okazję spojrzeć na przedstawionych w filmie bohaterów jako zewnętrzny obserwator, może w niektórych momentach nazbyt surowy, i doszedłem do konkluzji: abstrahując … Dowiedz się więcej

By korzystać ze strony, zaakceptuj ciasteczka. Więcej informacji

Strona korzysta z ciasteczek (głównie Google Analytics) w celu zapewnienia jak najlepszej technicznej jakości usług. Ciasteczka są niezbędne do prawidłowego funkcjonowania strony, dlatego prosimy cię o zaakceptowanie naszej polityki.

Zamknij