Mówi się, że dobre kino powinno zadawać pytania, prowokować i zachęcać do myślenia. Trudno mi się z tym zgodzić, bo widziałem wiele świetnych filmów, które są tylko i wyłącznie czystą rozrywką. Ale Agnieszka Holland zawsze miała duże ambicje. Nawet jej najprostsze dzieła, takie jak świetny Tajemniczy ogród, starały się wyrwać z okowów kina gatunkowego. To bardzo dobra reżyserka i uważam, że trzeba to uszanować, nawet jeśli w ostatnich latach nieco obniżyła loty. Jako miłośnik dziesiątej muzy na pewno pójdę do kina, choć mam już dość afery, którą sprowokowała Zielona granica.
Zielona granica to nie pierwszy kontrowersyjny film. Po co się tak oburzać?
Wielcy twórcy od zawsze lubili wzbudzać wielkie kontrowersje. Nie ma co się dziwić – gdy jest afera, pojawiają się widzowie, a za nimi idą zyski ze sprzedaży biletów. Choć czy aby na pewno była to główna motywacja Siergieja Eisensteina, który w 1924 roku nakręcił przełomowy Strajk? Hejterzy Agnieszki Holland na pewno ucieszyliby się z porównania reżyserki do mistrza komunistycznej propagandy i twórcy Pancernika Potiomkina. Aż dziw, że jeszcze nikt na to nie wpadł. A przecież repertuar brudnych zagrywek jest szeroki i zawsze można wyciągnąć z kapelusza Leni Riefenstahl. To dopiero porównanie! Co prawda Eisenstein oraz Riefenstahl zrewolucjonizowali kino, a ich dorobek do dzisiaj omawia się w szkołach filmowych. Tylko czy ma to jakieś znaczenie?
Zmierzam do tego, że Zielona granica nie jest pierwszym kontrowersyjnym filmem w historii kina. Na pewno nie jest też ostatnim. Czy na pewno jest sens się oburzać? Pamiętam, jak w 2018 roku zrecenzowałem Kler Wojciecha Smarzowskiego. To dopiero kontrowersyjna postać! Szum wokół filmu był ogromny, prawicowi politycy urządzali akcje protestacyjne i zachęcali do bojkotu, a ostatecznie do kina poszły tłumy. Czy coś z tego wynikło? Kościół katolicki upadł? A może stracił swój uprzywilejowany status w polskiej przestrzeni publicznej? Odpowiedź brzmi: trzy razy nie.
Prawda jest taka, że tak jak Kler Smarzowskiego nic nie zmienił, tak Zielona granica Holland nic nie zmieni. To tylko filmy. Mają moc kształtowania opinii widzów, ale nie są w stanie wywrócić do góry nogami naszej rzeczywistości. Choć mam już absolutnie dość tematu uchodźców (a raczej nielegalnych imigrantów), którzy szturmują polsko-białoruską granicę, to i tak pójdę do kina i dam Agnieszce Holland szansę. Bo nawet najbardziej tendencyjny film o problemach politycznych jest znacznie groźniejszy od cenzury intelektualnej, jaką chcą wprowadzić prawicowi politycy wobec Zielonej granicy.
Andrzej Duda o Zielonej Granicy: „Tylko świnie siedzą w kinie”. Prezydent popisał się brakiem wiedzy
20 września 2023 roku prezydent Andrzej Duda wystąpił w programie „Gość Wiadomości” na antenie TVP Info. Z przyczyn oczywistych nie oglądam telewizji publicznej, ale przypadkiem zobaczyłem urywek wypowiedzi prezydenta, którą ktoś wyciął i udostępnił na Twitterze. Andrzej Duda stwierdził w kontekście Zielonej granicy, że „tylko świnie siedzą w kinie”, pokazując tym samym swój brak wiedzy.
Hasło odnosi się rzecz jasna do czasów II wojny światowej. Stworzyła go Armia Krajowa, a właściwie jeszcze Związek Walki Zbrojnej, który doskonale rozumiał siłę propagandy, jaka kryje się w kinie. Co prawda naziści raczej unikali pokazywania w polskich kinach mocno propagandowych produkcji i zamiast tego stawiali na zwykłą rozrywkę, ale i tak bojkotowano pokazy filmowe. Tylko że jest mały szkopuł. Okazuje się, że w trakcie II wojny światowej liczba widzów szybko powróciła w okolice przedwojennej normy, choć większość kin została zniszczona lub przejęta przez Niemców!
Polskie społeczeństwo łaknęło prostej rozrywki. Polacy chcieli na chwilę zapomnieć o wojnie i masowo oglądali filmy, wbrew propagandowym hasłom i bojkotowi. Ba, kina odwiedzali nawet oficerowie AK! Mam wrażenie, że tak stanie się również w przypadku Zielonej granicy. Do kina pójdą prawdziwe tłumy, bo akcja bojkotu i hejtu ze strony prawicy jest dużo skuteczniejsza, niż nawet najlepsza akcja marketingowa.
Czy Agnieszka Holland zasługuje na sukces frekwencyjny?
Na sam koniec dodam jedynie, że nie jestem pewien, czy Agnieszka Holland zasłużyła na taki sukces frekwencyjny. Jak już wspomniałem, dam filmowi szansę i wybiorę się na seans z otwartym umysłem. Ale sądząc po zwiastunie oraz pierwszych recenzjach krytyków, faktycznie mamy do czynienia z kinem zaangażowanym (propaganda to za mocne słowo), którego z reguły nie cierpię. Zresztą to nie pierwszy kontrowersyjny film w dorobku reżyserki. O ile Obywatela Jonesa oglądało mi się nieźle, o tyle wcześniejszy, równie kontrowersyjny Pokot był beznadziejny.
No właśnie, Pokot. Ten film też spotkał się z ogromną krytyką i hejtem jeszcze przed jego premierą. Pamiętam, że poszedłem do kina zachęcony kontrowersjami, ale ostatecznie strasznie się rozczarowałem, bo zamiast filmu dostałem dydaktyczną opowieść, która chciała mnie do czegoś przekonać. I to niezbyt uczciwie, uciekając się do manipulowania emocjami i faktami. Mam wrażenie, że Zielona granica będzie bardzo podobna do Pokotu, ale to jedynie moja intuicja. Czy tak faktycznie jest? Przekonam się o tym dopiero w poniedziałek, bo dopiero wtedy będę mógł się wybrać do kina. Gdy już zobaczę film, to postaram się go zrecenzować, choć nic nie obiecuję. Może się okazać, że zaangażowanie Agnieszki Holland mnie po prostu pokonało.
Doświadczony copywriter i dziennikarz, który pisał m.in. dla Wirtualnej Polski, Gier Online oraz Queer.pl. Obronił filmoznawczy licencjat, a obecnie kończy studia magisterskie na kierunku artes liberales na Uniwersytecie Warszawskim. Prowadzi serwis 500 Filmów od 2018 roku.
To idź skoro Holland twierdzi że Wszystko, co dzieje się w filmie, jest udokumentowane; nic nie jest wymyślone.” to pójdę jak pokaże dowody na to że kazali Straży Granicznej zakopywać ciała. Dopóki nie pokaże nie będę sponsorował obsrywania Polaków za granicą.
To powinien być film obowiązkowy dla wszystkich – bardzo dobrze pokazana cała sytuacja tamtych dni . Genialnie wyważona reżyseria , zaangażowana gra aktorów, wspaniały przekaz artystyczny tematu wartości ludzkich .