Jak co miesiąc, przygotowałem dla was zestawienie najciekawszych premier kinowych w maju 2024 roku. Znajdziecie w nim zarówno najgłośniejsze blockbustery, jak i mniej znane filmy artystyczne, które często lecą jedynie w kinach studyjnych lub lokalnych. Choć nie ma jeszcze wakacji, to wybór już jest duży. Co warto zobaczyć w kinie w maju 2024 roku?
3 maja 2024 roku
Kaskader
- reż. David Leitch
- gatunek: akcja / komedia
- czy warto zobaczyć: nie
Lekki, komediowy film akcji z rozbudowanym wątkiem romantycznym, na dodatek rozgrywający się w hermetycznym świecie Hollywood. W rolach głównych Ryan Gosling oraz Emily Blunt. Brzmi jak murowany hit i Kaskader zapewne rzeczywiście dobrze się sprzeda, ale nie uważam, żeby to było ciekawe kino. Ot, kolejny amerykański odmóżdżacz, w którym jest kolorowo i dużo się dzieje. Jak będzie w praktyce, zobaczymy, ale zalecam dużą dawkę sceptycyzmu, żeby się później nie rozczarować!
Gniazdo pająka
- reż. Kiah Roache-Turner
- gatunek: horror
- czy warto zobaczyć: raczej nie
Pająki nie są zbyt przyjemne, choć między nami mówiąc, są dużo straszniejsze zwierzęta na tej planecie. No, ale materiał na horror jest to dobry, szczególnie jeśli mówimy o pająkach z Australii. Te, w przeciwieństwie do nowojorskich, nie zapewniają supermocy, a mają w sobie tyle toksyn i jadu, że są w stanie łatwo zabić człowieka.
Dobra, trochę się zagalopowałem, ale Gniazdo pająka zapowiada się na horror o… dużym pająku. Zwiastun nie zachwyca, a film raczej nie ma żadnego kreatywnego pomysłu na siebie – a przynajmniej dystrybutor postanowił go nie zdradzać. Mam nadzieję, że nie będzie to zwykły, nudny horror o przerośniętym pająku…
10 maja 2024 roku
Królestwo planety małp
- reż. Wes Ball
- gatunek: science fiction
- czy warto zobaczyć: raczej tak
Sequel nowej trylogii o planecie małp, która była bardzo dobra. Niestety Andy Serkis nie pojawi się już w roli Caesara, bo film dzieje się na sto lat po wydarzeniach z Genezy planety małp, a w głównej roli „ludzkiej” osadzono aktorskie drewno, czyli Freyę Allan, znaną z Wiedźmina od Netflixa. Ładna z niej dziewczyna, ale grać to jak na razie nie potrafi, nawet jeśli się stara.
Mam dość mieszane uczucia na temat Królestwa planety małp. Sequel jest po prostu zbędny, a do tego obawiam się, że okaże się komercyjnym widowiskiem, bez ciekawej historii czy bohaterów. Mimo to raczej warto iść do kina, szczególnie że ostatnio nie ma za wielu blockbusterów science fiction z pewnym potencjałem.
The Old Oak
- reż. Ken Loach
- gatunek: dramat
- czy warto zobaczyć: nie wiem
Ken Loach, legendarny brytyjski reżyser, powraca na wielki ekran w swoim ostatnim filmie, tym razem opowiadającym o syryjskich imigrantach w niewielkim, angielskim miasteczku. Temat wdzięczny, a fokalizatorem napięć społecznych staje się tytułowy, wiekowy pub.
Punkt wyjścia jest świetny, ale polscy i zagraniczni krytycy nie ocenili The Old Oak najlepiej. Zresztą Loach już od dłuższego czasu kręci filmy co najwyżej przeciętne, a dla mnie najlepszy okres jego twórczości przypada na lata 60. oraz 70. Sam nie wiem, czy warto pójść do kina na The Old Oak. Chyba tak, ale krytycy raczej się tutaj nie mylą.
Supersiostry
- reż. Maciej Barczewski
- gatunek: science fiction
- czy warto zobaczyć: raczej tak
Ostatnio w polskim kinie pojawiło się kilka ciekawych wariacji z gatunku science fiction, a Supersiostry dodatkowo wpisują się w konwencję kina familijnego. Z tego, co widziałem, film zapowiada się na połączenie Stranger Things oraz X-Menów, gęsto podlane feministycznym sosem. Kadry promocyjne są wypełnione kolorami i zamerykanizowane, nawiązują estetycznie do najpopularniejszego serialu Netflixa. Supersiotry na pewno mają potencjał – zobaczymy, czy został właściwie wykorzystany.
17 maja 2024 roku
Monster
- reż. Hirokazu Koreeda
- gatunek: dramat
- czy warto zobaczyć: raczej tak
Monster nie jest, wbrew pozorom, adaptacją kultowej mangi autorstwa Masayuki Kojimy. Za filmem stoi Hirokazu Koreeda, który w ciągu ostatniej dekady zrobił niezłą karierę w świecie kina artystycznego.
Monster opowiada o nastoletnim Minacie, który jest gnębiony przez nauczyciela. Gdy zauważa to matka chłopaka, zgłasza sprawę w odpowiednie miejsce i stara się doprowadzić do odsunięcia nauczyciela od pracy z młodzieżą. Historia opowiadana jest z perspektywy trójki bohaterów, trochę jak w Rashomonie.
Film na pewno ma duży potencjał i myślę, że chętnie go zobaczę, szczególnie wystawianie nauczycieli na piedestał w japońskiej kulturze trochę mnie niepokoi od czasu zobaczenia anime Miasto beze mnie.
Tarot: Karta śmierci
- reż. Spenser Cohen, Anna Halberg
- gatunek: horror
- czy warto zobaczyć: raczej tak
Tarot, astrologia, czakry i magiczne kamienie to stek bzdur, ale trzeba przyznać, że te wszystkie formy duchowości powiązane z ruchem new age mają ogromny potencjał jeśli chodzi o kino grozy. Horror potrzebuje nieco odejść od wyświechtanych już wątków katolickich, a Tarot: Karta śmierci zapowiada się właśnie na taki film.
Zwiastun raczej nie zapowiada zbyt dobrej zabawy i nastawił mnie do filmu dość sceptycznie, ale chyba nie będzie aż tak źle. Zresztą karta śmierci w tarocie ma wiele znaczeń symbolicznych i wcale nie musi oznaczać śmierci jako takiej, nawet jeśli spojrzy się na nią z perspektywy absolutnego sceptyka, jakim jestem. Moim zdaniem w filmie drzemie duży potencjał, ale czy zostanie on wykorzystany?
Hit Man
- reż. Richard Linklater
- gatunek: romantyczny / akcja
- czy warto zobaczyć: nie
Hit Man to lekkie kino akcji połączone z romansem, podobnie jak Kaskader, który ma premierę 3 maja. W przeciwieństwie do Kaskadera, w filmie nie ma Ryana Goslinga, a i fabuła nie wydaje się być specjalnie oryginalna. Główny bohater tak naprawdę nie jest tytułowym płatnym zabójcą, a przebierańcem, który pod przykryciem demaskuje prawdziwych przestępców. Do tego jest profesorem filozofii (tak…). Gdy poznaje Madison, szybko się w niej zakochuje – a co będzie dalej, chyba wiadomo.
Nie mój rodzaj kina, ale jak ktoś je lubi, to pójdzie na seans.
Powoli
- reż. Marija Kavtaradze
- gatunek: melodramat
- czy warto zobaczyć: raczej tak
Jak już się domyślacie, nie lubię melodramatów czy, szerzej, filmów o miłości. Większość z nich jest nudna i opiera się na tych samych schematach, ale czasami trafiają się prawdziwe perełki. Sądząc po tym, co krytycy piszą o Powoli, ten litewski film zalicza się do drugiej kategorii.
Opis dystrybutora nie zdradza za wiele, ale film na pewno ma potencjał, szczególnie jeśli ktoś lubi nieoczywiste kino europejskie, które idzie w poprzek światowym trendom.
24 maja 2024 roku
Furiosa: Saga Mad Max
- reż. George Miller
- gatunek: thriller / science fiction
- czy warto zobaczyć: nie wiem
Przyznam się, że trochę gubi mnie na nowa reinkarnacja Mad Maxa. Nigdy jej nie widziałem w całości, aczkolwiek znane mi fragmentarycznie sceny akcji są bardzo dobre. Problem w tym, że nic nie wiem o tytułowej bohaterce Furiosy: Sagi Mad Max, a zwiastun, który widziałem w kinie przed innym seansem, bardzo mnie rozczarował. Mam wrażenie, że film nie różni się niczym od nadchodzącej adaptacji Borderlands. No dobra, może jest nieco poważniejszy, ale tylko nieco. Cóż, zobaczymy.
Jutro będzie nasze
- reż. Paola Cortellesi
- gatunek: komedia
- czy warto zobaczyć: nie wiem
Włoska artystyczna komedia o patriarchacie. Relacje społeczne pomiędzy płciami są centralnym tematem filmu, ale ma on być znacznie szerszy i głębszy, niż to się może wydawać. Nawet nie wiem, co mam dalej napisać. Ja do kina nie pójdę, ale myślę, że Jutro będzie nasze spodoba się bardziej wymagającym widzom. Jestem na tak!
Strażniczka smoków
- reż. Salvador Simó, Li Jianping
- gatunek: animowany
- czy warto zobaczyć: to zależy
Chiny nie mogą być gorsze od znienawidzonego rywala zza wielkiego oceanu, więc od dłuższego czasu intensywnie inwestują w rodzime kino. Zdarza się, że chinskie blockbustery otwierają światowe zestawienia box office, ale Państwo Środka stawia jak na razie niemal tylko i wyłącznie na kino aktorskie. Niema, bo Strażniczka smoków jest wyjątkiem – i to dość egzotycznym, bo nakręconym w koprodukcji z hiszpańską firmą oraz reżyserem, choć głównie za chiński kapitał.
Film osadzony jest w starożytnych Chinach za czasów dynastii Han. Opowiada o dziewczynce Ping, która jest niewolnicą. Spotyka na swojej drodze smoka, który powierza jej w opiekę smocze jajo. Co będzie dalej, wie już każdy, kto oglądał więcej niż jeden film animowany dla dzieci. Od strony technicznej Strażniczka smoków nie będzie przełomem, przypomina mocno amerykańskie produkcje, ale to egzotyczna ciekawostka – na tyle egzotyczna, że nawet nie wiem, czy pokaże ją więcej niż kilka polskich kin.
31 maja 2024 roku
Garfield
- reż. Mark Dindal
- gatunek: animowany
- czy warto zobaczyć: to zależy
Garfield znowu wraca na wielki ekran, i to znów w amerykańskiej animacji dla dzieci. Wiem, że rudy kot cieszy się dużą popularnością zarówno wśród najmłodszych, jak i tych starszych, ale ja się do tej grupy nie zaliczam. Widziałem kiedyś jakieś urywki The Garfield Show, które specjalnie mnie nie zachwyciły, ale to tyle. Nie jestem w targecie, ale miłośnicy tytułowego kocura zapewne tłumnie ruszą do kin. Mam nadzieję, że film im się spodoba!
Jedno życie
- reż. James Hawes
- gatunek: biograficzny
- czy warto zobaczyć: tak
Anthony Hopkins wciela się w Nicky’ego Wintona, Brytyjczyka, który zapewnił transport do Londynu setkom czechosłowackich Żydów w przeddzień niemieckiej inwazji. Jedno życie opowiada o tamtych wydarzeniach, ale też o tym, co stało się potem. Punktem wyjścia jest starość głównego bohatera, który zastanawia się nad wydarzeniami z przeszłości.
Historia Wintona jest przejmująca, a Anthony Hopkins w głównej roli stanowi gwarancję świetnej gry aktorskiej. Czy film sprawdzi się jako film? Tego nie wiem, ale uwielbiam tematykę II wojny światowej, więc na pewno wybiorę się do kina.
Puchatek: Krew i miód 2
- reż. Rhys Frake-Waterfield
- gatunek: horror
- czy warto zobaczyć: tylko, jeśli lubisz slashery
Pierwszy Puchatek: Krew i miód wykorzystał to, że pocieszny miś z powieści A.A. Milne’a trafił wreszcie do domeny publicznej. Był to strasznie słaby slasher, ale zarobił krocie ze względu na kontrowersje, więc czemu go nie kontynuować?
Morderczy Kubuś Puchatek z resztą ekipy znów spróbuje dorwać Krzysia oraz jego najlepszych przyjaciół. Nie będę nic więcej pisać o fabule Puchatka: Krwi i miodu 2, bo jest ona całkowicie pretekstowa i nie ma żadnego znaczenia. Chodzi o krwawą rozwałkę, która, jak mam nadzieję, będzie dużo lepsza, niż w jedynce.
To już koniec zestawienia najciekawszych premier kinowych w maju 2024 roku. Jak sami możecie zobaczyć, rzeczywiście jest w czym wybierać! A wy – na jaki film się wybieracie do kina?
Doświadczony copywriter i dziennikarz, który pisał m.in. dla Wirtualnej Polski, Gier Online oraz Queer.pl. Obronił filmoznawczy licencjat, a obecnie kończy studia magisterskie na kierunku artes liberales na Uniwersytecie Warszawskim. Prowadzi serwis 500 Filmów od 2018 roku.