Netflix od kilku lat wytrwale poszerza ofertę anime. To specyficzny rodzaj produkcji, które trafiają głównie do zadeklarowanych fanów. Japońska animacja ma jednak do zaoferowania szereg perełek, które warto zobaczyć. Przedstawiam wam zestawienie 10 najlepszych seriali anime dostępnych na Netflixie! Są to zarówno oryginalne produkcje platformy, jak i najbardziej znane klasyki.
10. Miecz zabójcy demonów
Miecz zabójcy demonów to adaptacja shōnen mangi o Tanjirō, młodym zabójcy demonów, który stracił najbliższą rodzinę. Jednym z jego celów jest eliminacja Dwunastu Demonicznych Księżyców, czyli grupy najpotężniejszych demonów, a także Muzana Kibutsujiego – potężnej istoty, która zamordowała jego rodziców.
Jak przystało na shōnen, fabuła anime jest dość prosta, a bohaterowie raczej nie są przesadnie skomplikowani. Nie przeszkadza to w opowiadaniu angażującej historii oraz kilku świetnie napisanych, emocjonalnych momentach. Jednak główną zaletą serialu jest dopracowana warstwa wizualna. Miecz zabójcy demonów świetnie wygląda, a do tego zawiera dużo dynamicznych scen akcji, które maksymalnie wykorzystują wysoki budżet na produkcję. Nie jest to najlepsze czy najmądrzejsze anime w historii, ale na długi, deszczowy wieczór będzie jak znalazł.
9. Dorohedoro
Anime o człowieku-jaszczurze musiało znaleźć się na tej liście, szczególnie że jaszczura głowa jest rezultatem magii, a nie zjawiskiem naturalnym. Główny bohater Dorohedoro, Caiman, wraz ze swoim przyjacielem Nikaido poszukuje czarnoksiężnika, który go przeklął i doprowadził do powstania gadziej głowy. Nie jest to niestety takie proste, bo w postapokaliptyczny świat jest pełen pułapek.
Dorohedoro to zaskakująco dobre anime. Wyjściowy pomysł jest dość specyficzny, ale twórcy wykorzystują go do maksimum, wprowadzając elementy czarnego humoru, a nawet groteski. Serial nie zawsze traktuje samego siebie poważnie, ale zarazem przedstawia wyjątkowo mroczny i brudny, a do tego całkowicie odrealniony, wręcz narkotyczny świat, który ma w sobie to coś. Głównymi zaletami Dorohedoro są ciekawy klimat oraz niezła, choć wcale nie wybitna kreska.
8. Parasyte: The Maxim
Wątek kosmitów, którzy przejmują kontrolę nad ludźmi i starają się podbić świat, jest obecny w fantastyce przynajmniej od wczesnych lat 50. To właśnie wtedy, bo w 1951 roku, Robert Heinlein wydał „Władców marionetek”, których czytałem i serdecznie polecam. Parasyte: The Maxim czerpie garściami z klasyki gatunku, ale wprowadza do niego nowe, całkiem ciekawe elementy, a do tego wszystko robi po swojemu – czyli w japońskim, dość ekscentrycznym stylu.
Izumi, zwykły nastolatek, prawie zostaje przejęty przez kosmita. Ostatecznie jednak w tego ręce zadomawia się przyjazna istota, która wcale go nie kontroluje. Razem muszą uratować świat i powstrzymać najazd pasożytów z gwiazd. Parasyte: The Maxim nie jest specjalnie oryginalne, ale twórcy wykorzystali pomysł do maksimum. Najciekawiej chyba wypadła relacja pomiędzy Izumim a pasożytem Migim, który z początku kieruje się pragmatyczną logiką, ale z czasem zaczyna przejawiać uczucia. Polecam serial nie tylko fanom science fiction, ale też bardziej przyziemnych historii.
7. Tokyo Ghoul
Tokyo Ghoul to zaskakująco ciekawa wariacja na temat historii o kanibalach. Głównym bohaterem anime jest Ken Kaneki. To młody i utalentowany student, który ledwo uchodzi z życiem ze spotkania z ghoulem. Chłopakowi udaje się przeżyć tylko i wyłącznie dzięki szybkiej transplantacji organów od ghoula. Z czasem zaczyna się u niego pojawiać głód ludzkiego mięsa. Co dzieje się dalej? Cóż, chyba każdy się domyśla.
Tokyo Ghoul to kolejna na tej liście adaptacja seinen-mangi. Z tego, co wiem, anime jest w stosunku do niej dość stonowane, ale i tak zawiera dość brutalne, a wręcz niesmaczne sceny. Kto lubi body horror, ten będzie się dobrze bawił. Ja akurat nie przepadam za tym podgatunkiem kina grozy, ale doceniam starania twórców, ciekawy świat przedstawiony oraz sprawnie opowiedzianą historię. A wszystkie te elementy występują w Tokyo Ghoul.
6. Cyberpunk: Edgerunners
Nie spodziewałem się, że anime oparte na świecie Cyberpunka może być aż tak dobre. A jednak rozczarowałem się. Twórcy Cyberpunk: Edgerunners w pełni wykorzystali potencjał drzemiący w temacie cyberpsychozy. Centralną postacią produkcji jest David Martinez, który musi porzucić ambicje i zostać przestępcą. Nie jest to łatwe zadanie, bo świat jest opanowany przez krwiożercze korporacje oraz przestępców wykorzystujących potężne wszczepy.
Cyberpunk: Edgerunners wyróżnia się na tle innych anime ciekawą kreską oraz niepowtarzalnym klimatem. Night City, skąpane w mroku i świetle neonów, w niemal każdym aspekcie przypomina Ciąg z powieści i opowiadań Williama Gibsona. Temat cyberpsychozy jest niezwykle ciekawy i ciągnie fabułę w górę, nawet jeśli niektóre wątki niespecjalnie mnie zainteresowały.
5. Vinland Saga
Mógłbym długo pisać o Sadze winlandzkiej, czy też Vinland Saga, jak każe nazywać ją Netflix. To jeden z najlepszych seriali historycznych, jakie kiedykolwiek widziałem, a zarazem jedno z nielicznych anime, które nie są zainfekowane tandetną, niestrawną japońszczyzną. Vinland Saga ogląda się tak, jakby była to produkcja amerykańska czy europejska, jedynie z nielicznymi zapożyczeniami z tradycyjnego, japońskiego anime. Dla mnie to wielka zaleta.
Głównym bohaterem serialu jest Thorfinn, młody chłopiec pochodzący z islandzkiej wioski. Na przestrzeni serialu obserwujemy jego życie, jak przystało na porządną, skandynawską sagę. Twórcy z niesamowitym pietyzmem pokazują świat Wikingów, a także znane wydarzenia historyczne. Moją ulubioną postacią jest Leif Erikkson, autentyczny podróżnik z XI wieku. To, w jaki sposób twórcy przedstawili zarówno jego, jak i innych bohaterów, jest niesamowite. Każdy z nich sprawia wrażenie człowieka z krwi i kości, a nie postaci z serialu animowanego.
Vinland Saga ma parę istotnych wad. Fabuła jest dziwnie poprowadzona i czasami przesadnie się dłuży, a sceny walk całkowicie wybijają z realistycznej konwencji opowiadania historii. Ale jako fan seriali historycznych nie mogę nie docenić tej produkcji.
4. Violet Evergarden
Choć Violet Evergarden na pierwszy rzut oka jest zwykłym dramatem obyczajowym, to również i tutaj występują elementy charakterystyczne dla szeroko pojętej fantastyki. Stanowią one jedynie dodatek, a raczej coś w rodzaju tła fabularnego. Bohaterką anime jest tytułowa Violet. Dziewczyna pracuje jako lalka, czyli osoba, która pomaga w redagowaniu listów osobom niepiśmiennym. Choć sama ma problemy z odczuwaniem jakichkolwiek emocji, musi przelewać je na papier w przypadku innych ludzi, a do tego poradzić sobie z traumą wojenną.
Violet Evergarden to wdzięczne, zgrabne anime, które opiera się przede wszystkim na emocjach. Historia sunie do przodu w spokojnym, niezbyt szybkim tempie (przynajmniej jak na anime), a autorzy często sięgają po introspekcje. Taka forma świetnie pasuje, a w trakcie seansu bardzo łatwo jest się zżyć z poszczególnymi bohaterami. Klimat, spokojna, wręcz poetycka forma oraz intensywna warstwa emocjonalna sprawiają, że Violet Evergarden to najbardziej dojrzałe anime na tej liście. Niekoniecznie najlepsze, ale zdecydowanie zasługuje na miejsce na niniejszym zestawieniu.
3. Neon Genesis Evangelion
Chyba każda osoba choć trochę zainteresowana kinem słyszała o Neon Genesis Evangelion. To prawdopodobnie najbardziej znana produkcja w historii japońskiej animacji. Czy jej legendarny status jest zasłużony? Osobiście uważam, że nie, a serial podobał mi się średnio. Ale nawet ja doceniam geniusz, jakim popisał się jego twórca, Hideaki Anno.
Głównym bohaterem anime jest Shinji Ikari, czternastoletni uczeń, który zostaje pilotem evangeliona – olbrzymiego robota bojowego. Jego zadaniem jest obrona Nowego Tokio przed aniołami, czyli tajemniczymi potworami, które chcą zniszczyć ludzkość. Opiekę nad nim sprawuje charyzmatyczna żołnierka tajemniczej organizacji NERV, Misato Katsuragi. Z czasem okazuje się, że Ikari nie jest jedynym pilotem evangeliona, a twórcy zaczynają odkrywać coraz to kolejne tajemnice.
Początek Neon Genesis Evangelion jest świetny, wręcz wybitny, ale im dalej w las, tym gorzej. Anno potrafi tworzyć sceny wywołujące ogromne emocje, ale opowiadana historia z czasem zaczyna się rozłazić, aż do legendarnego, dziwnego zakończenia. Twórcy wykreowali szalony świat i stworzyli szereg ciekawych postaci, ale aż do końca miałem wrażenie niewykorzystanego potencjału. Całe anime stanowi dość oczywistą metaforę depresji, a poszczególne postacie da się interpretować m.in. jako poszczególne elementy tej choroby. Nie wgłębiając się w szczegóły, serdecznie polecam zobaczyć Neon Genesis Evangelion. To dobry serial, ale umieściłem go tak wysoko głównie ze względu na znacznie dla historii anime.
2. Kowboj Bebop
Podium zestawienia 10 najlepszych anime na Netflixie to same kultowe produkcje, ale pod względem popularności prym wśród nich wiedzie Kowboj Bebop. To świetnie napisana i wzorowo zrealizowana opowieść o grupie łowców nagród, którzy przemierzają Układ Słoneczny w poszukiwaniu zbiegłych przestępców. Korzystają ze statku kosmicznego o nazwie Bebop.
Anime jest o tyle ciekawe, że relacje pomiędzy postaciami, choć rzecz jasna są kluczowe, niekoniecznie sprowadzają się do bycia jedną, wielką rodziną. Bohaterów łączy przede wszystkim chęć zarobienia pieniędzy – nie są rodziną tak jak bohaterowie serialu The Expanse. Anime korzysta z podejścia „villain of the week”, czyli niemal każdy kolejny odcinek to osobna historia. Rzecz jasna jest obecny całkiem ciekawy, centralny wątek, ale największą siłą Cowboya Bebopa są właśnie poszczególne opowieści, których większość jest po prostu świetna.
1. Berserk
Berserkowi poświęciłem już cały tekst, a od tamtego czasu nic się nie zmieniło. Wciąż uważam, że to najlepsze anime, jakie kiedykolwiek widziałem. Pierwowzór, czyli brutalna seinen-manga autorstwa Kentarō Miury, to jedno z najlepszych osiągnięć komiksu w historii tego medium. Serialowa adaptacja z 1997 roku oczywiście jej ustępuje, ale nieznacznie, bo jej twórcom udało się zachować ducha oraz klimat oryginału.
Głównym bohaterem anime jest Guts, wojownik posługujący się absurdalnie wielkim mieczem. Na swojej drodze spotyka Drużynę Jastrzębia, czyli oddział najemników dowodzony przez charyzmatycznego, ambitnego Griffitha. Razem przeżywają przygody, a to wszystko w świecie fantasy wypełnionym potworami oraz wojną.
Berserk wyróżnia się na tle innych anime brutalnością, świetnie poprowadzoną fabułą, ciekawymi postaciami oraz ascetyczną kreską. Budżet na animację był niski, przez co wiele ujęć jest statycznych, a twórcy często operują najazdami kamery. Mimo to, a może dzięki temu, anime jest niezwykle klimatyczne. Na przestrzeni 25 odcinków niesamowicie zżyłem się z bohaterami, a zakończenie wbiło mnie w fotel i zmusiło do zakupu mangi w wersji Deluxe. Polecam, bo to jeden z najlepszych seriali w ogóle, a na Netflixie znajdziecie go z polskimi napisami!
To już koniec zestawienia 10 najlepszych seriali anime na Netflixie. Oczywiście platforma zapewnia dostęp do dużo szerszej bazy produkcji, ale z racji ograniczonego miejsca większość z nich nie mogła znaleźć się na liście. A wy – jakie seriale anime lubicie najbardziej? Dajcie znać w komentarzach!
Doświadczony copywriter i dziennikarz, który pisał m.in. dla Wirtualnej Polski, Gier Online oraz Queer.pl. Obronił filmoznawczy licencjat (o filmie Threads) i magisterkę (o komiksach New Teen Titans i serialu animowanym Młodzi Tytani) na kierunku artes liberales na Uniwersytecie Warszawskim. Prowadzi serwis 500 Filmów od 2018 roku.