Jako że mamy lato i piękną (czasami) pogodę, naszła mnie ochota na kino kopano-strzelane spod znaku zabili go i uciekł. Cóż, ponieważ serce me bije z miłości do dwóch aktorów grających w tego typu produkcjach, czyli do Stevena Seagala i Jasona Stathama, padło na film z tym ostatnim. Co ciekawe, Stathamowi zdarzyło się parę razy grać role nieco ambitniejsze od typowych twardzieli rodem z kina klasy B. Niestety, a może paradoksalnie na szczęście, ów angielski aktor w “Parkerze” tym razem porusza się w obrębie bezpiecznych klisz gatunku heist movie.
Statham wcielił się w rolę tytułowego, doświadczonego złodzieja o żelaznym kodeksie honorowym. Gdy Parker coś mówi – robi to i tego samego oczekuje od innych. Jednak podczas skoku z nową ekipą coś idzie na tak, dochodzi do sporu, a nasz protagonista cudem (w miejsce cudu proszę wpisać imperatyw narracyjny) uchodzi z życiem. Parker ma teraz dużo rzeczy do zrobienia – ocalić swoją dziewczynę Claire i jej ojca, zemścić się na swoich byłych współpracownikach, no i rzecz jedna zarobić kupę forsy. A to wszystko do wtóru wybuchów, palonych opon i wystrzałów.
Za sterami filmu usiadł doświadczony reżyser, Taylor Hackford, znany choćby z “Adwokata diabła”. Niestety jednak efektów owego doświadczenia szukać należy ze świecą w ręku – tempo filmu bowiem, z początku odpowiednio wysokie, mniej więcej w jednej trzeciej znacząco siada. Pozornie nudny środek filmu trochę kłócił się z moimi oczekiwaniami wobec “Parkera”, ale ostatecznie wybaczyłem Hackfordowi taką decyzję. A stało się to głównie ze względu na Leslie, czyli dość głupią agentkę nieruchomości graną przez Jennifer Lopez. I o ile do gry aktorskiej Lopez mam spore zastrzeżenia, o tyle z roli Leslie wyszła obronną ręką. Agentka nieruchomości bywa irytująca i w wielu momentach sprowadzona jest do narzędzia pchającego fabułę do przodu, ale reżyserowi udało się wykreować bardzo ciekawą relację pomiędzy postacią Lopez i Stathama.
I ta relacja, w dużej mierze, ciągnie środek filmu. Odstawiając na bok wymuszony i sztuczny teksański akcent Stathama, stosunek Parkera do Lesie jest dość ciekawy i, jak na kino akcji klasy B, nietypowy. Hackford w sprawny i naturalny sposób zerwał tutaj pewną charakterystyczną kliszę, co zdecydowanie wyszło “Parkerowi” na dobre. Poza duetem Lopez-Statham główną siłą filmu jest kilka solidnie zaaranżowanych sekwencji akcji, w tym otwierający film skok na festyn, a także parę sytuacyjnych dowcipów, związanych głównie z mamą Leslie.
Jako że “Parker” to przedstawiciel nurtu kina kopano-strzelanego, główny bohater jest prawdziwym, nieugiętym Robocopem, którego nie zatrzyma nawet śmierć.
No, może przesadzam, ale nałożony na głównego bohatera plot armor jest nie tylko widoczny, ale w niektórych momentach bywa irytujący. Równie irytujący jest brak talentu reżysera do kreowania antagonistów. Hackford miał do dyspozycji w “Parkerze” świetnych aktorów – Wendella Pierce’a, który dał popis w “Prawie ulicy”, doświadczonego Michaela Chiklisa, czy wreszcie Cliftona Collinsa Jr., znanego m. in. z “Westworld”. Generalnie ta trójka to wymarzona ekipa chyba każdego świadomego reżysera. Niestety jednak Hackford świadomie marginalizuje antagonistów, przez co całkowicie tracą oni na wyrazie. Już nawet pewien nożownik z chicagowskiej mafii był od nich ciekawszy… A, niestety, filmy akcji potrzebują udanych przeciwników dla głównego bohatera.
Sporym problemem “Parkera” jest też jego strona techniczna. Nie jest to bynajmniej źle zrealizowany film. Reżyserowi udało się wykreować parę ciekawych scen walki, a skoki i twisty fabularne uderzają w widzów z odpowiednią mocą. Niestety jednak po filmie nie widać w ogóle stylu Hackforda. “Parker” nakręcony jest w miarę poprawnie, nie wybija się jednak niczym spośród dziesiątek podobnych produkcji, z których jednak zdecydowana większość miała niższe budżety i mniej utalentowanych reżyserów.
Nie oszukujmy się – po “Parkera” warto sięgnąć tylko i wyłącznie w poszukiwaniu rozrywki. Tej tutaj sporo, a film ogląda się z przyjemnością, szczególnie jeśli jest się fanem walecznych wyczynów Jasona Stathama. I choć muszę pochwalić Hackforda za złamanie pewnej irytującej w kinie akcji kliszy, to jedna jaskółka wiosny nie czyni, a “Parker” tonie w morzu innych, podobnych mu produkcji. I ciężko go w owym morzu wypatrzeć, bo nie ma na sobie pomarańczowej kamizelki ratunkowej.
- oryginalny tytuł: Parker
- data premiery: 2013
- gatunek: thriller / heist movie
- reżyseria: Taylor Hackford
- scenariusz: John J. McLaughlin
- aktorzy: Jason Statham, Jennifer Lopez, Michael Chiklis, Wendell Pierce, Clifton Collins Jr., Nick Nolte, Micah Hauptman
- moja ocena: 5/10
Doświadczony copywriter i dziennikarz, który pisał m.in. dla Wirtualnej Polski, Gier Online oraz Queer.pl. Obronił filmoznawczy licencjat, a obecnie kończy studia magisterskie na kierunku artes liberales na Uniwersytecie Warszawskim. Prowadzi serwis 500 Filmów od 2018 roku.