Polskie multipleksy szukają w ostatnich latach pomysłu na siebie. Ogromny sukces finansowy Barbie i Oppenheimera na pewno im pomógł, ale w ramówce coraz częściej pojawiają się tytuły nietypowe – japońskie anime, chińskie superprodukcje, bollywoodzkie komedie i niezależne horrory. Australijskie Mów do mnie należy do tej ostatniej kategorii, z którą wiążę największe nadzieje. Horror to mocno skonwencjonalizowany gatunek, ale można w nim jeszcze stworzyć coś świeżego, co udowadnia niniejszy film.
Youtuberzy biorą się za kino
Za reżyserię Mów do mnie odpowiada duet australijskich braci i youtuberów: Danny oraz Michael Philippou. Nie śledzę zagranicznego Youtube’a i nie kojarzę obu panów, ale influencerzy stają się na tyle popularni, że świat mediów społecznościowych zaczyna się coraz częściej przenikać z innymi sferami życia. Bracia Philippou mieli niezły pomysł na fabułę oraz doświadczenie za kamerą, więc czemu by nie spróbować podbić serc fanów kina grozy?
Mów do mnie (2023): fabuła i bohaterowie
W Mów do mnie występuje kilkanaście postaci, ale tak naprawdę najważniejszą rolę odgrywa troje z nich: Mia, Jade i Daniel. Dziewczyny to najlepsze przyjaciółki, ale w ich relacji pojawiają się pęknięcia, spowodowane przez zazdrość wobec nowego chłopaka Jade i starej miłości Mii, Daniela. Gdy dodać do tego skomplikowane relacje rodzinne i osobiste, okazuje się, że reżyserowie zabierają nas w wiarygodnie zarysowany świat młodych Australijczyków, którzy zmagają się z problemami charakterystycznymi dla ich wieku. A to przecież nie koniec, bo jest jeszcze ręka.
Nie byle jaka ręka, a dłoń satanisty, wykorzystywana w mrocznych rytuałach. Albo odcięta dłoń wróżki, która potrafiła kontaktować się ze zmarłymi. Bohaterowie tak naprawdę nie wiedzą, jakie jest jej pochodzenie. Ważne, że dzięki niej można zostać tymczasowo opętanym przez duchy i, w rezultacie, stać się bohaterem TikToka. Brzmi to całkiem fajnie (no dobra, jednak nie), ale nie wolno przekroczyć 90 sekund czasu opętania, bo inaczej stanie się coś złego. Tylko co?
Mów do mnie to horror ze świeżym spojrzeniem na gatunek
Horrory młodzieżowe zalewają rynek już od początku lat 90. Gatunek ten w ostatnich latach nieco stracił na znaczeniu, głównie ze względu na nadużywanie schematów oraz obsadzanie podstarzałych aktorów w rolach nastolatków. Bracia Philippou nie wpadają jednak w żadną z tych pułapek. Mów do mnie to zaskakująco świeży horror z ciekawym spojrzeniem na gatunek.
Satanistyczna ręka, czyli brama do świata duchów, jest dla młodych Australijczyków całkowicie odarta z mistycyzmu. Nie idzie za nim żadna głębsza refleksja na temat rzeczywistości. Jest to po prostu ciekawy gadżet, którego używa się do rozkręcania imprez oraz imponowania znajomym. Co więcej, tymczasowe opętania mogą częściowo uzależniać, a do tego są bardzo niebezpieczne dla zdrowia. Podobieństwa z mocnymi narkotykami są chyba oczywiste dla każdego, kto oglądał film. Satanistyczna dłoń faktycznie świetnie sprawdza się jako metafora ćpania nielegalnych substancji.
Drugie dno jest jednak intrygującym dodatkiem do fabuły, a dla braci Philippou najważniejsza jest zabawa horrorowymi schematami. Żonglują nimi z wprawą właściwą doświadczonym reżyserom, a nie debiutantom. Świat duchów powoli wdziera się do życia bohaterów, a widzowie nigdy nie mogą być pewni, czy to, co widzą, jest rzeczywistością, czy też koszmarnym majakiem. Nie jest to nic odkrywczego, ale twórcom filmu udało się doskonale zachować równowagę pomiędzy wizjami a rzeczywistością, co nie jest przecież łatwe.
Mów do mnie nie straszy, ale może przerazić
W Mów do mnie nie ma jumpscare’ów, a jeśli na ekranie pojawiają się obrzydliwe lub przerażające widoki, to reżyserzy pozwalają im wybrzmieć. Film nie jest straszny, w końcu to horror młodzieżowy, ale na dłuższą metę może okazać się przerażający. To efekt misternie budowanej atmosfery. Pod tym względem w filmie nie ma jednej fałszywej nuty, a reżyserom rzeczywiście udało się wykreować unikatowy klimat. Pomagają w tym australijskie realia – podobne, ale jednak jakże odmienne od sterylnego świata amerykańskiej klasy średniej.
Co ciekawe, Mów do mnie jest bardzo dobrze nakręcone od strony technicznej. Na szczególne wyróżnienie zasługuje wykorzystanie światła i półmroków, a także praca kamery z kilkoma bardzo ciekawymi ujęciami podkreślającymi dylematy bohaterów filmu. Widać, że nad produkcją czuwała profesjonalna ekipa, której zależało na osiągnięciu spójności w warstwie audiowizualnej. Od tej strony nie mam większych zastrzeżeń.
Aktorzy to największa wada filmu
Mów do mnie nie jest filmem bez wad. Najpoważniejszą z nich jest gra młodych aktorów. Pod tym względem jest co najwyżej przeciętnie. O ile Sophie Wilde doskonale poradziła sobie z bardzo trudną rolą Mii, o tyle aktorzy wcielający się w Jade oraz Daniela wypadli słabo. Zabrakło im charyzmy, a do tego miałem wrażenie, że w kilku kluczowych scenach byli poza rolą. Czy zostali źle poprowadzeni przez reżyserów-debiutantów? Tego nie wiem. Może to wina Mirandy Otto (tak, tej Mirandy Otto), która przyćmiła młodych aktorów charyzmatycznym występem w roli matki?
Mów do mnie: moja ocena
Na polską premierę Mów do mnie czekałem od dłuższego czasu, zachęcony ciekawym pomysłem na fabułę oraz dobrymi recenzjami zagranicznych krytyków. Film zdecydowanie mnie nie zawiódł – to bardzo dobry horror, który w świeży sposób żongluje popularnymi schematami. Nietypowy australijski setting, dopracowana warstwa techniczna oraz unikatowy klimat sprawiają, że warto wybrać się do kina, nawet pomimo pewnych niedostatków w grze aktorskiej. Chętnie zobaczę więcej podobnych horrorów, bo ostatnio ten gatunek niszczy ślepe powtarzanie schematów oraz brak kreatywności.
- oryginalny tytuł: Talk to me
- data premiery: 2023
- gatunek: horror
- reżyseria: Danny Philippou, Michael Philippou
- scenariusz: Danny Philippou, Bill Hinzman
- aktorzy: Sophie Wilde, Alexandra Jensen, Otis Dhanji, Miranda Otto
- moja ocena: 8/10
Doświadczony copywriter i dziennikarz, który pisał m.in. dla Wirtualnej Polski, Gier Online oraz Queer.pl. Obronił filmoznawczy licencjat, a obecnie kończy studia magisterskie na kierunku artes liberales na Uniwersytecie Warszawskim. Prowadzi serwis 500 Filmów od 2018 roku.
spoczi