Hit czy kit? Sprawdzam, jak krytycy oceniają „Zieloną granicę”

Reklama

Zielona granica to najgłośniejszy polski film od czasu Kleru Smarzowskiego. Trudny, kontrowersyjny temat oraz zamieszanie związane z kampanią wyborczą sprawiły, że dzieło Agnieszki Holland zdominowało dyskusję publiczną w ostatnich kilku dniach. Prawicowi politycy wzywają do bojkotu, a zdaniem wielu widzów film to straszna szmira. Taką opinię podzielają nawet osoby, które nie były w kinie. A co na ten temat mówią krytycy filmowi? Sprawdziłem, co sądzą oni o Zielonej granicy i jak oceniają ten film.

Większość krytyków jest zadowolona, ale są głosy przeciwko

Przyjrzyjmy się najpierw Filmwebowi, który od jakiegoś czasu zbiera oceny wybranych krytyków i liczy na ich podstawie średnią. Co prawda uwzględnia ona jedynie osoby wybrane przez redakcję serwisu, ale wciąż jest to dość wiarygodne źródło, pozwalające zrozumieć odbiór filmu. W momencie pisania tekstu średnia krytyków wynosi 7,6/10 – obliczono ją na podstawie jedynie 16 ocen. Ta liczba na pewno się zwiększy, bo nie każdy krytyk został zaproszony na pokaz prasowy połączony z premierą. A co mówią poszczególne osoby?

Najwyższe oceny przyznała: Karolina Pasternak z Newsweeka (10/10), Krzysztof Kwiatkowski z Wprost (9/10) oraz Adriana Prodeus z Vogue (9/10). Ta ostatnia pisze tak: „Mocne, bezkompromisowe, uniwersalne kino”. Wtóruje jej Karolina Korwin Piotrowska („Ponadczasowa, ściskająca gardło, doskonale zrealizowana, uniwersalna opowieść o dewaluacji człowieczeństwa w naszych czasach”) oraz Tomasz Raczek („Holland poszukuje na naszej granicy z Białorusią człowieczeństwa ale raz po raz natyka się na podłość. Oto współczesna matnia i… jednak wiara w człowieka.”).

Zdecydowana większość krytyków bardzo pozytywnie ocenia Zieloną granicę, ale znalazł się też głos przeciwko. To Michał Chudoliński, krytyk niezależny, który przyznał filmowi ocenę 4/10 i dodał następujący komentarz: „Głęboko niesprawiedliwy, publicystyczny szantaż emocjonalny, ukazujący jedną stronę medalu. Efekt będzie odwrotny od zamierzonego. A. Holland pretorianem PiS”.

Reklama

Średnia ocen Zielonej granicy na Mediakrytyku to 7,5. Krytycy doceniają film Agnieszki Holland

Mediakrytyk to popularny polski serwis, który zbiera recenzje krytyków i użytkowników, a następnie wylicza na ich podstawie średnią. Można powiedzieć, że to rodzimy odpowiednik Metacritica – nawet nazwa jest bardzo podobna. Strona nie cieszy się ogromną popularnością, ale w przypadku najbardziej znanych filmów stanowi wiarygodny wyznacznik odbioru przez krytyków. Obecnie w bazie serwisu są jedynie cztery recenzje Zielonej granicy, a średnia ich ocen wynosi 7,5/10.

Średnia ocen użytkowników Mediakrytyka jest natomiast dużo niższa – to 3,6/10. To i tak znacznie lepszy wynik, niż na Filmwebie, gdzie film ma jedynie średnią ocen w wysokości 2/10. Zdecydowana większość oceniających nie mogła go widzieć, a ponad 83 proc. ocen w dniu premiery to jedynki. Jest to oczywisty przykład review bombingu, czyli negatywnego oceniania filmu bez jego obejrzenia. Z takim zjawiskiem spotykają się dzieła z różnych stron barykady politycznej. W tym roku spotkało to m.in. Sound of Freedom. Dźwięki wolności, które zostały uznane za prawicową propagandę spod znaku QAnon.

Polaryzacja polityczna na pewno zwiększy sprzedaż biletów, ale doprowadzi też do ostrych dyskusji oraz zaniżania lub zawyżania ocen przez wściekłych widzów. Krytycy teoretycznie patrzą na filmy znacznie obiektywniej od szarych zjadaczy popcornu, ale też mają własne opinie i bywają stronniczy. Czy tak jest tutaj? Na to pytanie każdy z nas ma inną odpowiedź.

Reklama

15 komentarzy do “Hit czy kit? Sprawdzam, jak krytycy oceniają „Zieloną granicę””

      • Jeżeli pani z Newsweeka, i pan z Wprost (nazwiska pominąłem z premedytacją) dają najwyższe oceny, a niezależny krytyk daje niską ocenę. No to czemu się dziwić? Polityczna nagonka przeciw PiS (czego są cytaty z filmu, którego bohaterowie deklarują się jako zwolennicy PO), wykształcony migrant z rodziną – której obraz całkowicie odbiega od rzeczywistości (młodzi mężczyźni bez rodzin i dokumentów) pokazywanej w doniesieniach ze szturmu na granicę PL-BIA, z Lampeduzy, z Korytarza Bałkańskiego, z Paryża, Koeln, Sztokcholmu, powielane przez Sthura słowa o faszystach maszerujących przez Warszawę- maszerujących w rzeczywistości rodzinach !!!, no i SZKLANY TERMOS – świadczą o tym, że ten film został nakręcony przez lewicowo-liberalną aktywistkę uznawaną za (za swoje poprzednie filmy) reżyserkę. Tak ten film powstał na zamówienie ! Ale nie zamówienie społeczne, a zamówienie środowisk zwalczających dążenia społeczności lokalnych do utrzymania swoich tradycji, wiary chrześcijańskiej i wolności we własnym domu. Ten film jest kłamstwem, mającym za zadanie przerzucenie odpowiedzialności z lewackich (odrzucających prawo człowieka do samostanowienia, a narzucających zniewolenie zakamuflowane pod sztandarami tolerancji – patrz LGBT+, ochrony środowiska – patrz Niemiecko-Rosyjski model energetyczny, walki z chrześcijaństwem – patrz mordowanie księży w kościołach, upiłowywanie przywilejów katolików przez Nitrasa, niszczenie symboli religijnych. A przecież to cała kultura i cywilizacja Zachodu powstała na podwalinsch chrześcijaństwa, UE powstała z założeniem tradycji i prawa chrześcijańskiego. Oczywiście były przypadki nadużywania symboli chrześcijańskich: Krzyż na płaszczach Krzyżaków, czy napis Got mit Uns na klamrach pasów niemieckich żołnierzy. Ale po to jesteśmy wykształconym społeczeństwem by takie zachowania piętnować, a jednocześnie bronić swojej tożsamości. Dlatego uważam, że ten film – powstały na zamówienie środowisk niedemokratycznych (epp – afery Katar Gate i Maroko Gate – w Parlamencie Europejskim) i wrogich cywilizacji zachodniej, szkaluje Polskę jako kraj i Polaków jako narodowość, przez działaczy partyjnej opozycji – wobec demokratycznie wybranego w Polsce rządu – nazywającymi samych siebie artystami. Najdobitniejszym przykładem kłamstwa zawartego w tym filmie jest TERMOS ze szklanym wkładem. I cytując pracownika TVN 24 Kolenda-Zaleska-  *** Prawda już została ustalona i żadne fakty jej nie zmienią ***, film godny prac Leni Riefenstahl czy Marka Donskiego z CCCP. A że jakaś tam pani nie słyszała chrumkania na widowni, nie znaczy, że szkalowani w filmie funkcjonariusze SG nie mogą używać stwierdzeń *** Tylko świnie siedzą w kinie ***, bo przecież nawet FMZK potwierdziła, że przypadku przerzucania kobiety ciężarnej przez zasieki NIE BYŁO.
        KŁAMAĆ, KŁAMAĆ, KŁAMAĆ, a wyznawcy TVN wszystko łykną  – bo to bezkrytyczne istoty są.

        Odpowiedz
  1. Holland … córka PRLowskiego aparatczyka, który nienawidził wszystkiego, co polskie. Pewnie tatuś nazwisko też zmienił, będąc wiadomego pochodzenia

    Odpowiedz

Napisz komentarz

By korzystać ze strony, zaakceptuj ciasteczka. Więcej informacji

Strona korzysta z ciasteczek (głównie Google Analytics) w celu zapewnienia jak najlepszej technicznej jakości usług. Ciasteczka są niezbędne do prawidłowego funkcjonowania strony, dlatego prosimy cię o zaakceptowanie naszej polityki.

Zamknij