Jedną ze złotych zasad amerykańskiej sztuki scenopisarstwa jest czerpanie z rzeczywistości. W końcu życie napisało tysiące świetnych historii – stworzenie na ich podstawie dobrego scenariusza z reguły nie jest zbyt trudne. A już szczególnie, gdy ma się do dyspozycji rozbudowany reportaż, zbierający w jednym miejscu wszystkie niezbędne fakty.
Tak właśnie powstają filmy takie jak Dobry opiekun, czyli powolne dramaty, nazywane po angielsku slow burnami. Z reguły trzymają one solidny poziom, ale rzadko kiedy wznoszą się na wyżyny sztuki filmowej. Tak też stało się w tym przypadku, bo najnowsza produkcja Netflixa to kawał niezłego kina – niestety tylko niezłego.
Dobry opiekun – recenzja filmu Netflixa
Dobry opiekun opowiada prawdziwą historię Charlesa Cullena, który na przestrzeni kilkunastu lat pracy jako pielęgniarz zamordował co najmniej kilkudziesięciu pacjentów. Robił to niepostrzeżenie, podając im dożylnie insulinę oraz inne, niewłaściwe lekarstwa. Ale protagonistą filmu jest nie Charles, a Amy Loughren, samotna mama i doświadczona pielęgniarka. Na początku kobieta zaprzyjaźnia się z Charlesem, ale wkrótce poznaje jego mroczny sekret.
Choć Dobry opiekun na Filmwebie został skategoryzowany jako thriller, to napięcia jest tutaj niewiele. Film to typowy slow burn – przez pierwszą godzinę akcja niemal nie posuwa się do przodu, a my powoli poznajemy najważniejsze postacie i wczuwamy się w historię. Natomiast druga część produkcji przyśpiesza, choć niestety nieznacznie, prowadząc widzów w kierunku łatwego do przewidzenia finału.
Dobry opiekun: warstwa techniczna i wizualna
Reżyser Dobrego opiekuna, Tobias Lindholm, dotychczas pracował głównie jako scenarzysta, choć na koncie ma też reżyserię dwóch odcinków pierwszego sezonu Mindhuntera. Pomimo niewielkiego doświadczenia dobrze wywiązał się z powierzonego mu zadania – od strony technicznej film trzyma bardzo wysoki poziom.
Widać to szczególnie w warstwie wizualnej. Akcja dzieje się w ciasnych pomieszczeniach, a kadry są zdominowane przez stonowane, często szarawe barwy, przez co atmosfera jest wyjątkowo duszna i przytłaczająca. Lindholm nieco za często wykorzystuje powolne zbliżenia na postacie, choć zważywszy na tematykę filmu jest to uzasadniony zabieg. Dobry opiekun to produkcja kameralna, dlatego nie ma tutaj wizualnych fajerwerków, a warstwa techniczna została całkowicie podporządkowana opowiadanej historii.
Dobry opiekun: fabuła filmu
Niestety w kwestii historii jest już trochę gorzej, bo fabuła Dobrego opiekuna ma kilka poważnych wad. Po pierwsze, postacie Charlesa i Amy są bardzo zimne pod względem emocjonalnym – choć spędzamy z nimi dużo czasu i widzimy ich powstającą relację, to mimo wszystko czuć w tym chłód i brak emocji. Nie sądzę, że to wina odtwórców obu ról, bo Jessica Chastain oraz Eddie Redmayne to świetni aktorzy, którzy i tym razem wykonali kawał dobrej roboty. Myślę, że zabrakło tutaj bardziej doświadczonego reżysera, który byłby w stanie wydobyć na światło dzienne emocjonalny wymiar tej historii.
Zresztą Lindholm miał kilka opcji, które mógł wybrać jako alternatywę dla dramatu typu slow burn. Dobry opiekun mógł stać się thrillerem medycznym takim jak chociażby świetna Śpiączka (1978, reż. Michael Crichton) lub filmem detektywistycznym skupionym wokół śledztwa policjantów. Niestety reżyser chciał osiągnąć dwie rzeczy naraz, opowiadając zarówno o Charlesie Cullenie, jak wstawiając do filmu komentarz społeczny poprzez postać Amy .
Wyszło to słabo, bo po obejrzeniu Dobrego opiekuna wciąż nie miałem zbyt wielu informacji na temat Cullena. Dopiero dzięki kilku minutom spędzonym na Wikipedii dowiedziałem się, że miał on bardzo ciekawy życiorys, który choć częściowo mógł tłumaczyć, dlaczego zaczął zabijać pacjentów. Niestety film miał tylko kilka krótkich wzmianek na temat przeszłości mężczyzny, a Lindholm wyciął co ciekawsze wątki, przez co Charles Cullen do końca pozostał enigmatyczną postacią.
Zawarty w postaci Amy komentarz społeczny na temat trudnego życia zwykłych, amerykańskich pracowników jest natomiast ciekawy i sprawnie wpleciony w fabułę. Trochę szkoda, że to jedynie wątek poboczny, bo Lindholm zdecydowanie ma zacięcie do kina społecznego, a Chastain wzorowo oddaje bezradność, ale i upór oraz determinację głównej bohaterki. To zdecydowanie najlepszy element Dobrego opiekuna. Normalnie nie miałbym nic przeciwko temu, ale jeśli w filmie o seryjnym mordercy najciekawszy jest komentarz społeczny, to chyba jednak coś jest nie tak, jak być powinno.
Dobry opiekun – podsumowanie
Dobry opiekun to solidna produkcja, niestety niepozbawiona kilku wad. Tempo akcji jest za wolne, nawet jak na dramat typu slow burn, a postacie wydają się być pozbawione głębi psychologicznej. Na szczęście ciekawy komentarz społeczny oraz świetne występy dwójki głównych aktorów zrównoważyły te wady i sprawiły, że w trakcie seansu bawiłem się nieźle. Trochę szkoda, że wyszło tak, jak wyszło, bo ta historia na pewno miała ogromny potencjał, a Dobry opiekun mógł być dużo lepszym filmem.
- oryginalny tytuł: The Good Nurse
- data premiery: 2022
- gatunek: dramat
- reżyseria: Tobias Lindholm
- scenariusz: Krysty Wilson-Cairns
- aktorzy: Jessica Chastain, Eddie Redmayne, Nnamdi Asomugha, Noah Emmerich, Kim Dickens
- moja ocena: 6,5/10
Doświadczony copywriter i dziennikarz, który pisał m.in. dla Wirtualnej Polski, Gier Online oraz Queer.pl. Obronił filmoznawczy licencjat, a obecnie kończy studia magisterskie na kierunku artes liberales na Uniwersytecie Warszawskim. Prowadzi serwis 500 Filmów od 2018 roku.