Obecność 4 to już autoparodia – na dodatek nudna
Jako wielki miłośnik horrorów nie mogłem pominąć premiery Obecności 4, czyli finałowych losów Eda i Lorraine Warrenów (a właściwie ich filmowych odpowiedników, którzy nie mają zbyt wiele wspólnego z nieżyjącymi już ludźmi). Lubię tę serię, bo jej dwie pierwsze części były świetnym, komercyjnym kinem grozy, nakręconym z odpowiednim pazurem. A potem… Cóż, z filmu na … Dowiedz się więcej