Biedne istoty rozczarowują. Miała być satyra z pazurem, a jest hermetyczne cudactwo
Każdy ambitny, europejski reżyser musi mieć własną Satyrę Na Społeczeństwo – koniecznie pisaną wielkimi literami, bo przecież sprawa jest doniosła. Yórgos Lánthimos nie mógł być gorszy. Właśnie tak powstały Biedne istoty, czyli jeden z niewielu filmów, które zaliczyłbym do mało popularnego gatunku new weird. Zamiast satyry z pazurem dostaliśmy hermetyczne cudactwo. Fani kina artystycznego zapewne będą zachwyceni. Zwykli widzowie – niekoniecznie.