Widziałem prawie wszystkie filmy akcji z Jasonem Stathamem. Nawet te słabsze, z początków jego kariery. Trudno ich nie lubić, bo to dobra rozrywka. Kiedyś mówiło się, że to męskie kino. Dzisiaj to określenie jest już passe i nie w pełni oddaje to, czym jest Pszczelarz, bo na popołudniowym seansie w IMAX-ie były głównie rodziny. Film akcji z Jasonem Stathamem to specyficzny pomysł na wyjście z dzieckiem, ale kim jestem, żeby oceniać?
Pszczelarz to kolejny pogrobowiec Johna Wicka
John Wick nie żyje, ale filmy akcji nakręcone w podobnej konwencji mają się świetnie. Nie tak dawno temu widziałem na wielkim ekranie Nikogo z Bobem Odenkirkiem, a teraz dostałem wierną kopię pierwszego Johna Wicka, ale z Jasonem Stathamem w roli głównej.
Słowo kopia nie jest przypadkowe, bo Pszczelarz wykorzystuje dokładnie ten sam schemat fabularny. Zamiast psa i samochodu mamy emerytowaną sąsiadkę, zaś główny bohater jest powiązany nie za światem płatnych morderców, a służb specjalnych. Poza tym wszystko się zgadza.
Oczywiście co bardziej sceptyczni widzowie mogą zauważyć, że w filmie pojawia się agentka FBI, która stara się złapać bohatera, ale też zemścić się za śmierć matki. Rzecz w tym, że ten wątek nie ma żadnego znaczenia dla fabuły. Wprowadza jedynie jakąś formę dziwnych rozterek moralnych dotyczących różnic pomiędzy prawem a sprawiedliwością, ale hej – to kino akcji, a nie moralitet. Kogo obchodzą takie brednie, szczególnie że poziom intelektualny rozważań jest żenująco niski?
Technicznie bez fajerwerków, ale film trzyma poziom
Dosyć fabuły, bo ta ma drugorzędne znaczenie. Na ekranie ma się dziać i rzeczywiście, pod tym względem film dowozi. Za kamerą stanął David Ayer, doświadczony reżyser związany z kinem akcji, twórca świetnych Bogów ulicy. To widać, bo Pszczelarz pokazuje działania służb, które starają się pozbyć głównego bohatera z różnym, a z reguły tragicznym skutkiem. Lubię takie klimaty, więc byłem więcej niż zadowolony.
Od strony technicznej film trzyma przyzwoity poziom. Sceny akcji są widowiskowe, choć nieprzesadnie. Czasami pojawiają się problemy z czytelnością przebiegu akcji. To wina zbyt szybkich cięć, zmian perspektyw oraz kręcenia z ręki, bez stabilizacji. Niestety, pod względem choreografii walk czy widowiskowości Pszczelarz nie może równać się nawet z Nikim, nie mówiąc już o pierwszej części Johna Wicka.
Dużym plusem Pszczelarza jest warstwa wizualna. Czołówka jest ciekawie wystylizowana, a obecny w niej motyw pszczół i roju przewija się przez cały film jako nieco toporna metafora społeczeństwa. Reżyser ewidentnie nawiązuje do stylistyki Johna Wicka. Poza służbami w mundurach, które są z reguły traktowane nieco lżej, są też ci źli, poubierani w kolorowe koszule oraz krzykliwe dodatki. Wygląda to trochę tak, jakby wyszli prostu z klubu. Jest ładnie, kolorowo, ale nie ma w tym ani trochę głębi.
Jason Statham znów kopie tyłki
Największą zaletą filmu jest Jason Statham, który z właściwym sobie urokiem oraz angielską krnąbrnością przebija się przez kolejne przeszkody niczym terminator. Scenariuszowo, jego postać pełni bardzo podobną funkcję, co wspomniany zabójczy robot i ani trochę nie rozwija się na przestrzeni filmu. Ot, wkurzony emeryt, który chce się zemścić i wymierzyć specyficznie rozumianą sprawiedliwość. Poziom refleksyjności: zero.
Bardzo dobry występ zaliczył Josh Hutcherson, który wciela się w głównego złego. Aktor występował niedawno w Pięciu koszmarnych nocach w zupełnie innym charakterze. Jego twarz od zawsze uosabia, przynajmniej w mojej opinii, stereotyp bogatego i całkowicie zdemoralizowanego youtubera. W Pszczelarzu wciela się w bardzo podobną rolę, która po prostu do niego pasuje. Już od pierwszej minuty na ekranie miałem nadzieję na to, że zginie.
Pszczelarz: podsumowanie
Pszczelarz to pierwszy John Wick, ale gorszy – niewiele, ale jednak. Jason Statham gra dokładnie tę samą rolę, co zawsze, fabuła jest ciekawa, ale bez fajerwerków, zaś warstwa techniczna jest niezła, ale tylko niezła. Jak ktoś ma ochotę na lekkie kino akcji, to polecam. Osobiście bawiłem się świetnie!
- oryginalny tytuł: The Beekeeper
- data premiery: 2024
- gatunek: thriller
- reżyseria: David Ayer
- scenariusz: Kurt Wimmer
- aktorzy: Jason Statham, Josh Hutcherson, Emmy Raver-Lampman, Jeremy Irons
- moja ocena: 6/10
Doświadczony copywriter i dziennikarz, który pisał m.in. dla Wirtualnej Polski, Gier Online oraz Queer.pl. Obronił filmoznawczy licencjat, a obecnie kończy studia magisterskie na kierunku artes liberales na Uniwersytecie Warszawskim. Prowadzi serwis 500 Filmów od 2018 roku.