Jakoś nigdy nie byłem fanem polskiego rapu ani subkultury powstałej wokół tego gatunku muzycznego. Wydaje mi się, że to dość istotna kwestia, która znacząco rzutowała na mój odbiór wyreżyserowanego przez Michała Węgrzyna “Procederu”. Miałem okazję spojrzeć na przedstawionych w filmie bohaterów jako zewnętrzny obserwator, może w niektórych momentach nazbyt surowy, i doszedłem do konkluzji: abstrahując od jakości reżyserii oraz technicznej realizacji produkcji (co do których można mieć sporo zastrzeżeń), dzieło Węgrzyna w pozytywny sposób wybiela i promuje szkodliwą społecznie patologię.
Tomasz Chada to dobry chłopak był. Zawsze mówił dzień dobry starszej sąsiadce, nawet gdy ta przyłapała go na ukrywaniu skradzionych przedmiotów w piwnicy. Kradł też samochody, to prawda, ale robił to wzorem Robin Hooda: mógł ukraść samochód niepełnosprawnemu poruszającemu się na wózku, ale tego nie zrobił, wymierzył natomiast “sprawiedliwość” irytująco skarykaturyzowanej wiceprezydent Warszawy, która odwiedzała akurat szpital. Tak, Chada zażywał narkotyki, ale robił też dużo dobrego – pomagał nieznajomym dzieciakom nauczyć się jazdy na deskorolce, pisał i wykonywał rapowe kawałki. Powtórzmy: Tomasz Chada to dobry chłopak był. Był, nie jest, bo przez cholerną policję… A, szkoda gadać.
Ciężko w dziele Węgrzyna nie wyczuć inspiracji amerykańskimi biografiami ludzi ulicy spod znaku “8 mili”. “Proceder” stara się opowiedzieć historię Chady z pazurem, pokazując jego ludzką stronę, a także nakreślając środowisko, z którego wywodził się raper. Zaułki praskich kamienic przypominają połączenie Detroit i Moskwy – zaniedbane, rozsypujące się, zasyfione, pełne przestępczości i życiowych tragedii. To jest ten typ miejsca, który łapie cię za bluzę i niezależnie od posiadanych ambicji ciągnie na sam dół drabiny społecznej. Reżyser zawarł w swoim dziele dość obszerny komentarz socjologiczny, którego wydźwięk i przesłanie nie wybrzmiewają jednak z odpowiednią mocą. Ciężko uwierzyć w to, że reprezentanci warszawskiego lumpenproletariatu w wolnych chwilach zaczytują się w Piketty’m (którego “Kapitał”, tak na marginesie, pełen jest błędów) i wygłaszają samoświadome komentarze na temat ich sytuacji socjoekonomicznej.
“8 mila” pokazywała ludzką twarz granej przez Eminema postaci, z którą łatwo można było nawiązać nić sympatii. Niestety przedstawiony w filmie Tomasz Chada to postać wyjątkowo antypatyczna – przez większość fabuły dokonuje on coraz to liczniejszych przestępstw, niszczy też przy okazji relacje interpersonalne. Na drugim biegunie reżyser stara się postawić karierę artystyczną rapera, który nie chce dać się skomercjalizować i stawia pisanie językiem ulicy płynącym prosto z serca ponad oferowane mu pieniądze. Problem w tym, że sposób inscenizacji tego wątku wybrany przez Węgrzyna jest zwyczajnie komiczny. Ot, raz na jakiś czas Chada siedzi nad rozsianymi na stole kartkami, które przekłada z jednego miejsca na drugie. Gdzie tutaj artystyczna pasja rapera? Zresztą te nieliczne sceny, w których Chada występuje na żywo przed widownią też pozbawione są dynamiki, wypadają zaskakująco bezpłciowo. Wątek artystycznych działań głównego bohatera został położony przez złą reżyserię. Widz nie ma powodu do sympatyzowania z protagonistą, w efekcie czego przebrnięcie przez “Proceder” staje się męczącym wyzwaniem.
Nie pomaga także zbytnie rozciągnięcie fabuły. Cierpi ona na nadmiar niepotrzebnych wątków, spośród których szczególnie irytuje ten dwójki brutalnych policjantów i ich przełożonego, który jest całkowicie zbędny. W wyniku tego film jest zdecydowanie zbyt długi. Akcja wlecze się niemiłosiernie, a niektóre sceny niepotrzebnie się powtarzają. Dużo tutaj nieefektownie zainscenizowanego zażywania narkotyków czy seksu, które może i spodoba się widowni, ale pod względem artystycznym nie wnosi nic używanego przez język filmu. Dynamizmu “Procederowi” nie dodaje także mierne aktorstwo. Wcielający się w główną rolę Piotr Witkowski to zdecydowanie najjaśniejsza część obsady. Aktor, pomimo słabego scenariusza, udźwignął ciężar roli i był w stanie dodać nudnie przedstawionemu bohaterowi odrobinę jakże potrzebnej charyzmy. Niestety pozostała część obsady jest bardzo słaba, jej jakość oscyluje wokół statystów z “Trudnych Spraw”. Ich grze nie pomogły przesycone kiepskim żartem dialogi, ale ostatecznie najbardziej boli brak doświadczonej ręki reżysera, która sprawnie poprowadziłaby aktorów.
“Proceder” nie sprawdza się też jako biografia rapera. O Tomaszu Chadzie nie wiedziałem przed seansem prawie nic, znałem jedynie pobieżnie okoliczności jego śmierci. Przyszedłem do kina z otwartym umysłem i chęcią zdobycia wiedzy na temat tej postaci, a także wgłębienia się w środowisko undergroundowego rapu. Niestety reżyser skupił się na gangsterskiej stronie życia Chady, przez co nie dowiedziałem się za wiele o twórczości rapera. Kilka kawałków Chady granych w ramach przerywników pomiędzy ważnymi dla fabuły scenami to zdecydowanie za mało. Niebiograficzność tej biografii zostawiła mnie po seansie z uczuciem niedosytu.
Dzieło Michała Węgrzyna bez wątpienia kierowane jest do specyficznej grupy odbiorców, do której ja nie należę – nie interesuje mnie bowiem ani polski rap, ani humor niskich lotów (który momentami zahacza o bruk, ot, żarty jak z produktów Patryka Vegi). Mimo to taką “8 milę”, dzieło o bardzo podobnej tematyce, wspominam z przyjemnością. Film Hansona miał w sobie klimat ulic Detroit, nietuzinkowy komentarz społeczny, fenomenalnie napisane postacie, dobry scenariusz i dużo dobrej muzyki. “Proceder” to poniekąd przeciwieństwo “8 mili” – klimat warszawskiej Pragi oraz komentarz społeczny są wybrakowane, postacie to kukiełki bez grama ambiwalencji, scenariusz, szczególnie w warstwie dialogów, wymaga licznych poprawek, a kawałków wykonywanych przez głównego bohatera użyto za mało. Szkoda, bo opowieść o Tomaszu Chadzie i polskim rapie to bez wątpienia ciekawy pomysł na film, a sama postać rapera zasługuje na lepszą biografię.
- oryginalny tytuł: Proceder
- data premiery: 2019
- gatunek: biograficzny
- reżyseria: Michał Węgrzyn
- scenariusz: Maciej Chwedo, Aleksandra Górecka, Michał Kalicki, Krzysztof Tyszowiecki
- aktorzy: Piotr Witkowski, Małgorzata Kożuchowska, Agnieszka Więdłocha, Jan Frycz
- moja ocena: 3/10
Doświadczony copywriter i dziennikarz, który pisał m.in. dla Wirtualnej Polski, Gier Online oraz Queer.pl. Obronił filmoznawczy licencjat, a obecnie kończy studia magisterskie na kierunku artes liberales na Uniwersytecie Warszawskim. Prowadzi serwis 500 Filmów od 2018 roku.
czemu tak nisko oceniłeś mi sie podobał