Nie jestem wielkim fanem kryminałów, ale twórczość Agathy Christie znam nieźle. Na tyle dobrze, że przeczytałem większość jej najważniejszych powieści. A bodaj każda z nich to typowy whodunnit, czyli podgatunek kryminału, w którym czytelnik razem z detektywem stara się odkryć tożsamość mordercy, co ma miejsce dopiero w finale.
To oklepany schemat, ale wciąż da się wycisnąć z niego coś kreatywnego, co udowodniło uwielbiane przez krytyków Na noże (2019, reż. Rian Johnson). Tom George, reżyser Patrz jak kręcą, też postanowił zabawić się zasadami rządzącymi whodunnit, sięgając po autotematyzm oraz łamanie czwartej ściany. Na pierwszy rzut oka wygląda to ciekawe, ale niestety efekt nie zachwyca.
Patrz jak kręcą: fabuła filmu
1953 rok, Londyn. W trakcie przyjęcia celebrującego setne wystawienie sztuki kryminalnej opartej na twórczości Agathy Christie ginie Leo Kopernick, amerykański reżyser, który miał przygotować film oparty na przedstawieniu. Na miejsce przybywa zmęczony życiem inspektor Stoppard oraz młoda, pełna zapału konstabl Stalker. Ich zadaniem jest znalezienie mordercy, ale nie będzie to łatwe, bo Kopernick był znienawidzony przez współpracowników, przez co każdy z nich ma solidny motyw.
Patrz jak kręcą nie tylko wywraca do góry nogami charakterystyczne dla whodunnit schematy, ale też bezpośrednio o nich opowiada. Film na niemal każdym kroku stara się podkreślać, że jest samoświadomy – z reguły albo ustami bohaterów, albo w ramach narracji z offu.
Patrz jak kręcą: postacie
Tę ostatnią prowadzi zamordowany Kopernick, czyli typowy, amerykański dupek. Trudno czuć do niego sympatię, co zresztą było celem twórców, ale problem ten dotyczy także pozostałych postaci. Miałem wrażenie, że bohaterowie zostali napisani i, co ważniejsze, zagrani na autopilocie. Jasne, Sam Rockwell, Adrien Brody czy Saoirse Ronan to świetni aktorzy, ale cała trójka wypadła nijako.
To o tyle dziwne, że postacie w Patrz jak kręcą są mocno przerysowane. George wyolbrzymia ich negatywne oraz pozytywne cechy, przez co bohaterowie filmu przypominają karykatury prawdziwych ludzi. To ciekawy zabieg, trochę w duchu kina Wesa Andersona. Wydaje mi się, że celem reżysera było podkreślenie gry, jaką film prowadzi z gatunkiem whodunnit. Zresztą szeroko pojęta dziwność i karykaturalność świetnie łączą się z łamaniem czwartej ściany – przynajmniej teoretycznie, bo w przypadku Patrz jak kręcą paradoksalnie jest to główna wada filmu.
Patrz jak kręcą: autotematyzm i łamanie czwartej ściany
Patrz jak kręcą miał wyróżniać się samoświadomością i autotematyzmem, przez co wszystkie aspekty filmu zostały podporządkowane tym założeniom. Dotyczy to też przyjętej konwencji, której bardzo daleko do realizmu. Niestety autotematyzm jest przez to strasznie nachalny – film co chwilę wręcz krzyczy do widza, że jest samoświadomy i opowiada nie tylko historię z gatunku whodunnit, ale też o samym whodunnit, czyli o zasadach i prawidłach rządzących tych gatunkiem.
Przy piątym autotematycznym wtręcie zaczyna to męczyć, a po piętnastym irytować, szczególnie że George nie zachowuje umiaru. Jest kilka krótkich scen, w których możemy poznać bliżej bohaterów i odpocząć od nachalności. To właśnie są najlepsze momenty Patrz jak kręcą. Bo nie oszukujmy się – intryga kryminalna w filmie jest przeciętna, a zakończenie raczej rozczarowuje banalnością, niż budzi efekt wow.
Patrz jak kręcą: warstwa wizualna i techniczna
Od strony wizualnej Patrz jak kręcą to solidna produkcja. Większość pieniędzy poszła na zaangażowanie dobrych (i drogich) aktorów. W rezultacie widać pewne niedostatki budżetowe, szczególnie w scenach rozgrywających się na ulicach Londynu, ale to jedyna poważniejsza wada. Scenografie są na tyle bogate i pompatyczne, że odpowiadają konwencji przyjętej przez twórców, zresztą podobnie jak kostiumy.
W warstwie technicznej wyróżnia się montaż. Twórcy postawili na nowoczesne i dość agresywne zabiegi takie jak split screen. Nie jestem pewien, czy pasują one do przyjętej konwencji – osobiście bym z nich zrezygnował, ale nie zamierzam się kłócić. Poza tym nie mam żadnych zastrzeżeń.
Patrz jak kręcą – podsumowanie recenzji
Nigdy nie przepadałem za whodunnit, a seans Patrz jak kręcą zdecydowanie tego nie zmienił. Nie zrozumcie mnie źle – to niezły, poprawnie nakręcony film, który w dół ciągnie przyjęta konwencja, przeciętny scenariusz oraz zbyt nachalnie wprowadzane wątki autotematyczne. Mimo to w trakcie seansu dobrze się bawiłem, a podjęta przez twórców gra z widzami oraz gatunkiem whogunnit ma swój urok. Jestem pewien, że Patrz jak kręcą spodoba się głównie miłośnikom tradycyjnych kryminałów oraz twórczości Agathy Christe – to film nakręcony z myślą właśnie o tej grupie odbiorców.
- oryginalny tytuł: See How They Run
- data premiery: 2022
- gatunek: kryminał / komedia
- reżyseria: Tom George
- scenariusz: Mark Chappell
- aktorzy: Sam Rockwell, Saoirse Ronan, Adrien Brody, Ruth Wilson, Reece Shearsmith
- moja ocena: 6/10
Doświadczony copywriter i dziennikarz, który pisał m.in. dla Wirtualnej Polski, Gier Online oraz Queer.pl. Obronił filmoznawczy licencjat, a obecnie kończy studia magisterskie na kierunku artes liberales na Uniwersytecie Warszawskim. Prowadzi serwis 500 Filmów od 2018 roku.