Denzel Washington kontra Remi Malek. Recenzuję Małe rzeczy (2021)

Reklama

Czasami mam wrażenie, że Hollywood to koszmarny aparat biurokratyczny o rozmiarze i skomplikowaniu przerastającym nawet możliwości Asterixa i Obelixa. Bo jak inaczej wytłumaczyć, że Małe rzeczy czekały na rozpoczęcie produkcji od 1995 roku? To właśnie wtedy John Lee Hancock, stojący dopiero u progu kariery, sprzedał finalną wersję scenariusza, która krążyła pomiędzy studiami, aż po ponad dwudziestu latach wróciła do twórcy. Można uznać, że to zwykła ironia losu, można też spekulować, że dobry scenariusz nie mógł tyle przeleżeć w szufladzie, choć przeczy temu choćby historia powstania wybitnego Bez przebaczenia (1993, reż. Clint Eastwood). Porzućmy jednak jałowe rozmyślania i przyjrzyjmy się rzeczywistości. Małe rzeczy ostatecznie powstały i trafiły do kin, a ja zainteresowałem się filmem nie tylko ze względu na tematykę, ale też obecność w obsadzie Denzela Washingtona. Czy John Lee Hancock stanął na wysokości zadania jako scenarzysta i reżyser? Cóż, odpowiedź na to pytanie jest skomplikowana.

Plakat filmu "Małe rzeczy" (2021) - The Little Things poster
Plakat filmu

Małe rzeczy opowiadają o dwóch policjantach – doświadczonym detektywie Joe Deaconie, który zdążył już zaliczyć kilka wpadek i uciekł przed pracą śledczego na prowincję, oraz młodym Jimie Baxterze, przykładnym przedstawicielu amerykańskiej klasy średniej (piękna żona, dwie córeczki, dom z basenem, dobrze skrojony garnitur z krawatem). Baxter próbuje rozwiązać sprawę seryjnego mordercy grasującego po Los Angeles i okolicach, zaś Deacon zupełnie przypadkiem trafia w jej sam środek. Zaczynają dręczyć go duchy przeszłości, a gdy w śledztwie pojawia się podejrzany, Albert Sparma, bohaterowie zaczynają współpracować i wspólnie prowadzą dochodzenie, powoli wkraczając przy tym w odmęty obsesji…

Wbrew temu, co mogą sugerować zwiastuny, film nie jest tak naprawdę kryminałem czy thrillerem, a raczej spokojnym dramatem skupiającym się na obu głównych bohaterach. Kluczowa dla Małych rzeczy jest nie sprawa seryjnego mordercy czy winy lub niewinności Sparmy, a spustoszenia, jakie pozostawia obsesja w psychice policjantów śledczych. To oczywiście bardzo ograny motyw, który ciężko opowiedzieć w nowy sposób. Hancock nie sili się na innowacyjność, a stawia na zaskakująco kameralną, wręcz melancholijną opowieść, niespiesznie prowadzącą widzów do punktu kulminacyjnego. Pomiędzy zawiązaniem akcji i jej rozwiązaniem nie dzieje się zbyt wiele – ot, policjanci systematycznie idą za coraz to kolejnymi poszlakami i budują sprawę przeciwko Sparmie. Klasyka kina policyjnego, bez zaskoczeń, ale też bez większych wpadek.

Reklama

Co ciekawe i dość nietypowe dla tego rodzaju filmów, Deacon i Baxter nie tylko nie są swoimi przeciwieństwami, ale wręcz są do siebie niezwykle podobni. Oczywiście Hancock z początku stara się zmylić widzów i buduje relacje pomiędzy protagonistami na zasadzie kontrastów, ale szybko okazuje się, że Baxter jest młodszą wersją Deacona, o czym dobitnie świadczy zakończenie Małych rzeczy. Relacja głównych bohaterów ma w sobie wystarczająco dużo dynamiki, by udźwignąć film, ale niestety podkreśla nierówności w grze aktorów. Washington jak zawsze jest świetny i niezwykle charyzmatyczny, choć już kolejny raz gra dokładnie tę samą rolę zmęczonego życiem kolesia, natomiast Malek… Cóż, chłopak chyba trochę przeszarżował. Jego grymasy nie są zbyt przekonujące, a w scenach rodzinnych wypadł wyjątkowo sztucznie. Wydaje mi się, że to bardziej wina nietrafionego castingu, niż samego aktora czy reżysera, ale może jestem w błędzie.

Kontynuując temat aktorstwa – Jared Leto wcielił się w już n-tą inkarnację dziwnego psychopaty, który pogrywa sobie z policją. Gra on nieźle, to trzeba mu oddać, ale znów miałem wrażenie, że zabrakło w tym wszystkim subtelności. Dużym plusem jest natomiast drugi plan, ze świetnym Chrisem Bauerem na czele. Montaż jest dość chaotyczny, ale da się go przeboleć, natomiast zdjęcia stoją na bardzo wysokim poziomie. Pod względem stylistycznym Hancock dużo czerpie ze stylu Davida Finchera, szczególnie pod względem konstrukcji poszczególnych ujęć. Nie ma co się dziwić – Małym rzeczom bardzo blisko do kultowego już Siedem (1995, reż. David Fincher), czy to pod względem gatunku, czy tonacji (choć mroku tutaj nieco mniej), czy silnego osadzenia w stylistyce lat 90. Podobne jest nawet zakończenie, które jest najciekawszym (ale nie najlepszym) elementem dzieła Hancocka. Finał nie jest aż tak mocny, jak w Siedem, a pozostawia widzów z większą ilością pytań niż odpowiedzi. Rozwiązanie wątku seryjnego mordercy wymaga połączenia ze sobą kilkunastu wskazówek, czyli tytułowych Małych rzeczy, ale mimo wszystko jest ono dość oczywiste (rozpisałem się o tym na Filmwebie). To prawda, że Hancock postawił na otwarte zakończenie, ale niestety nie sprawia ono wystarczającej satysfakcji, by uznać je za udane.

Małe rzeczy to nieźle napisana i kompetentnie nakręcona opowieść o dwóch gliniarzach próbujących rozwiązać sprawę seryjnego mordercy i popadających przy tym w coraz większą, niszczącą obsesję. Nie ma tutaj efekciarstwa, a Hancock w dość chaotyczny, ale niespieszny sposób posuwa fabułę do przodu, aż do świetnego punktu kulminacyjnego. Film ogląda się nieźle, szczególnie jeśli przymknie się oko na grę Maleka oraz Leto i zignoruje niezbyt udane zakończenie. Całość na pewno dużo by zyskała, gdyby Hancock dopracował scenariusz i spędził więcej czasu na stole montażowym. Jak ktoś jest na świeżo po seansie Siedem lub Zodiaka i szuka czegoś w podobnym klimacie, to Małe rzeczy będą jak znalazł.

  • oryginalny tytuł: The Little Things
  • data premiery: 2021
  • gatunek: dramat / kryminał
  • reżyseria: John Lee Hancock
  • scenariusz: John Lee Hancock
  • aktorzy: Denzel Washington, Rami Malek, Jared Leto, Chris Bauer, Michael Hyatt
  • moja ocena: 7/10
Reklama

Napisz komentarz

By korzystać ze strony, zaakceptuj ciasteczka. Więcej informacji

Strona korzysta z ciasteczek (głównie Google Analytics) w celu zapewnienia jak najlepszej technicznej jakości usług. Ciasteczka są niezbędne do prawidłowego funkcjonowania strony, dlatego prosimy cię o zaakceptowanie naszej polityki.

Zamknij