Jeżeli nakręcenie dobrego filmu kinowego jest trudne, to nakręcenie dobrego filmu telewizyjnego jest wręcz niewykonalne. Produkcje tworzone z myślą o małym ekranie zazwyczaj nie tylko cierpią na braki budżetowe, ale też mają problem ze znalezieniem wystarczająco utalentowanej obsady. Na szczęście istnieje wyjątek od tej reguły, czyli filmy finansowane przez HBO Max, które niemal zawsze charakteryzują się ciekawą fabułą oraz wysoką jakością realizacji. W rękach Boga wyreżyserował Joseph Sargent, 79-letni weteran Hollywood i twórca doskonałego Długiego postoju na Park Avenue (1974, reż. Joseph Sargent). Film wpisuje się w trend zaangażowanych społecznie produkcji HBO, które kręcono w dużej liczbie na początku lat dwutysięcznych. Co ciekawe, dzieło Sargenta jest jednym z najlepszych przedstawicieli tego nurtu.
Fabuła filmu została oparta na prawdziwej historii Viviena Thomasa, młodego Afroamerykanina, którego do pracy w szpitalu przyjął ambitny doktor Alfred Blalock. Gdy lekarz zauważył, że Thomas posiada niesamowitą pamięć oraz ogromne zdolności manualne, postanowił zaangażować go do pomocy przy przeprowadzanych doświadczeniach. Pomimo braku formalnego wykształcenia duet znalazł skuteczną metodę na prowadzenie skutecznej terapii szoku pourazowego. Blalock zdobył dzięki temu ogromną sławę, a po rozpoczęciu pracy na renomowanym Uniwersytecie Hopkinsa w Baltimore lekarz przy pomocy swojego asystenta koncentruje uwagę na pracy nad innowacyjną metodą operacyjnego leczenia choroby “niebieskich dzieci”.
Choć W rękach Boga sprawdza się jako fascynująca opowieść o początkach kardiochirurgii (przeprowadzona przez Blalocka i Thomasa operacja była pierwszym w historii udanym zabiegiem na sercu), tak naprawdę główną siłą filmu jest rozbudowane tło społeczne oraz doskonale zarysowane portrety psychologiczne głównych bohaterów. Mimo że dzieło Sargenta opowiada przede wszystkim o Vivienie Thomasie (bardzo udana rola Yasiina Bey’a), tak naprawdę seans kradnie Alan Rickman jako egocentryczny doktor Blalock. Angielskiemu aktorowi udało się stworzyć przekonującą postać dupka, który pod wpływem życiowych doświadczeń przechodzi spóźnioną przemianę. Szczególnie wzruszająca jest scena ostatniego spotkania głównych bohaterów – Rickmanowi i Bey’owi udała się trudna sztuka jednoczesnego ukazania żalu oraz rozpaczy, a także skruchy oraz braterskiego przywiązania.
Wiarygodne zainscenizowanie sceny o takiej sile emocjonalnego oddziaływania wymagało nie tylko utalentowanych aktorów, ale też sprawnej reżyserii – muszę przyznać, że stoi ona na zaiste światowym poziomie. Sargent wykorzystał doświadczenie z dekad swojej pracy w Hollywood i postawił na niespieszne i nieinwazyjne zarysowanie problemów stojących przed głównymi bohaterami. Dzięki temu wątki rasowe – czyli klucz do zrozumienia życiorysu Viviena Thomasa – nie przekraczają cienkiej granicy pomiędzy silną krytyką rasizmu a polityczną manifestacją, co pozwala na wiarygodne przedstawienie problemu. Co istotne, Sargent charakteryzuje głównego bohatera nie tylko przez kontekst dyskryminacji, ale też, a może nawet i przede wszystkim, przez wątek rodzinny. Vivien Thomas jest ze wszech miar oddany swojej pracy, ale stara się także nie zapominać o potrzebach najbliższej rodziny.
Taki zabieg reżysera podkreśla najważniejszy atut filmu, czyli wiarygodne przedstawienie człowieczeństwa protagonisty. A rasizm i dyskryminacja doskwierają znacznie bardziej, gdy przestają być przerażającą koncepcją intelektualną, a stają się wprowadzoną w życie przerażającą koncepcją intelektualną, szczególnie wobec osoby charakteryzującej się dobrocią serca oraz empatią. Właśnie dlatego W rękach Boga można czytać na rozmaite sposoby – jako film pokazujący przekraczanie granic intelektualnych przez wybitne jednostki, ciekawie opowiedzianą historię początków kardiochirurgii, antyrasistowski manifest, a także kameralny dramat o życiowej przyjaźni dwóch mężczyzn, których trudna relacja narodziła się i przetrwała pomimo niezwykle niekorzystnych okoliczności społecznych. Rzadko który film, szczególnie telewizyjny, jest tak udany zarówno pod względem scenariusza, jak i realizacji.
Oczywiście nie wszystko Sargentowi wyszło. Szczególnie słabo wypadło zakończenie, które choruje na syndrom Władcy pierścieni (czyli, innymi słowy, jest zwyczajnie za długie i zbyt łopatologiczne). Ponadto część wątków, w tym kwestia relacji rodzinnych Thomasa, mogła być nieco bardziej rozbudowana – zyskałaby na tym struktura dramaturgiczna całości. Jednak mimo kilku drobnych wad W rękach Boga jest świetne napisanym i doskonale wyreżyserowanym dramatem, który sprawdza się zarówno jako manifest przeciwko systemowemu rasizmowi, jak i wzruszająca opowieść o trudnej przyjaźni oraz wspólnym przekraczaniu granic medycyny.
Film zobaczysz w serwisie VOD HBO Max.
- oryginalny tytuł: Something the Lord Made
- rok premiery: 2004
- gatunek: dramat / biograficzny
- reżyseria: Joseph Sargent
- scenariusz: Peter Silverman, Robert Caswell
- aktorzy: Alan Rickman, Yasiin Bey, Gabrielle Union, Charles S. Dutton
- moja ocena: 8/10
Doświadczony copywriter i dziennikarz, który pisał m.in. dla Wirtualnej Polski, Gier Online oraz Queer.pl. Obronił filmoznawczy licencjat, a obecnie kończy studia magisterskie na kierunku artes liberales na Uniwersytecie Warszawskim. Prowadzi serwis 500 Filmów od 2018 roku.