Udany powrót do korzeni. Recenzuję Transformers: Początek

Reklama

Choć jestem wielkim fanem serii, to premiera Transformers: Początek całkowicie mi umknęła. Prawdę mówiąc, całkowicie mi też umknął fakt istnienia tego filmu – aż do momentu, gdy zobaczyłem jego recenzję w odmętach internetu. Cóż, bywa, ważne, że Transformers: Początek wraca do korzeni, a seria wreszcie staje się tym, czym być powinna – luźną adaptacją komiksu dla dzieci, która bierze siebie nieco za poważnie.

Transformers: Początek - plakat
Transformers: Początek – plakat

Historia początków Transformersów odkryta na nowo

Jak sama nazwa wskazuje, Transformers: Początek opowiada o początkach tytułowych, zmiennokształtnych robotów. Akcja filmu dzieje się na wiele tysiącleci przed przybyciem na Ziemię Autobotów i Decepticonów. Ba, tak właściwie to ich jeszcze nawet nie ma, a dopiero w trakcie filmu obserwujemy pierwsze znaki, które wskazują na przyszły rozłam i powstanie dwóch frakcji.

Głównymi bohaterami produkcji są dwa roboty górnicze, Orion Pax oraz D-16. To najlepsi przyjaciele, a wręcz bracia, którzy zawsze coś nawywijają. Wyruszają znaleźć Matrycę Przywództwa, czyli zaginiony artefakt, który ma przywrócić przepływ życiodajnej energii, Energonu, i uratować Cybertron, planetę. Nazw własnych jest sporo, a mniej  zaznajomieni w świecie Transformersów mogą się w nim łatwo pogubić, co stanowi jego pewną wadę – w końcu znaczną część widowni stanowią małe dzieci, dla których jest to (zapewne) pierwsze spotkanie z tym uniwersum.

Odpowiedzialny za reżyserię Josh Cooley pisze historię początków Transformersów na nowo, a można wręcz powiedzieć, że odkrywa ją na nowo, bo jeszcze nikt nie opowiedział jej w formie filmu. Jego podejście do materiału źródłowego jest dość swobodne, to już któraś wersja tej samej historii, ale w mojej opinii zachowuje ducha oryginału (poprzez oryginał rozumiem serial animowany i pierwszą serię komiksów z lat 80.).

Reklama

Powaga zostaje, ale uzupełnia ją luz

Być może właśnie tutaj należy doszukiwać się największej siły tego filmu. Transformers: Początek już całkowicie oderwało się od nieznośnego ciężaru serii Michaela Bay’a, która zatruła franczyzę na wiele długich lat. Podawanie odtrutki przychodziło powoli, od świetnego Bumblebee, aż po niezbyt dobre Transformers: Przebudzenie bestii. Teraz, gdy minęło już parę lat, seria stała się tym, czym być powinna – animacją.

O zerwaniu z Bay’em świadczy balans, jaki udało się zachować między powagą i luzem. Transformers: Początek to film patetyczny, pod koniec wręcz nieznośnie patetyczny. Kolorowe roboty wypowiadają podniosłe kwestie niczym bohaterowie najgorszych hollywoodzkich szmir, by chwilę później żartować z własnych słów lub wydarzeń na ekranie. Humor sytuacyjny nie zawsze bawi, ale jest go na tyle dużo, że skutecznie rozbraja nadęte, patetyczne monologi, z których słynie seria. Słowem, udało się znaleźć równowagę między tym, co poważne, a tym, co zabawne.

Rewolucja pożre wszystkie boty

Nie chcę zdradzać za wiele z fabuły, nawet jeśli większość z was zapewne mniej więcej się w niej orientuje. Transformers: Początek opowiada prostą, ale silną historię o rewolucji – tak, dobrze widzicie, o rewolucji. Cooley całkiem sprawnie i, co ważniejsze, nienachalnie, tworzy świat z głębokimi podziałami społecznymi, których punktem zapalnym jest konieczność ciężkiej pracy oraz możliwość transformacji. Główni bohaterowie filmu tak naprawdę nie są Transformersami, bo nie mają przekładni, która pozwala im się transformować! Oczywiście tak naprawdę jest to dużo bardziej skomplikowane, ale podoba mi się, że Transformers: Początek rozbudowuje świat, a zarazem podbija stawkę w konflikcie, który rozdziera fabułę.

Sama fabuła jest bardzo prosta, co bynajmniej nie jest jej wadą. Oczywiście jest w niej kilka istotnych twistów, ale to ostatecznie jest to film dla dzieci oparty na komiksach i kreskówce z lat 80. Stąd przemiana jednego z bohaterów wydaje się być bardzo szybka, a przez to nieco niewiarygodna, a wiele wydarzeń zostało maksymalnie uproszczonych. Ta ostatnia kwestia jest raczej wadą, bo Cooley wprowadza nieco zbyt dużo scen akcji. Są one, oczywiście, widowiskowe i efektowne, pod tym względem nie mam im nic do zarzucenia, ale zamiast 10 minut nawalanki wolałbym 10 minut poświęcone na rozwój świata oraz bohaterów – w tej kolejności.

Reklama

Czy to Transformersy, czy już Bionicle?

O oprawie graficznej oraz muzyce nie mam za wiele do napisania. W skrócie: jest poprawna, a nawet niezła, choć z czasem zaczyna męczyć. Animacja 3D jest dopracowana, ale kontury obiektów są bardzo wyraźne, co nadaje jej dość odrealniony charakter. Twórcy wprowadzają też zbyt wiele jaskrawych kolorów, przez co w niektórych scenach akcji wszystko się ze sobą zlewa. Wizualnie wygląda to trochę na adaptację LEGO Bionicle – zresztą obie serie zawsze miały ze sobą wiele wspólnego, a Transformers: Początek naprawdę wygląda jak adaptacja tej kultowej serii klocków.

Transformers: Początek – czy warto iść do kina?

Transformers: Początek to udany film. Być może oceniam go nadzwyczaj łagodnie, ale jestem wielkim fanem serii i cieszę się, że wraca ona do korzeni. Jasne, animacja nie zachwyca, sceny akcji są czasami zbyt kolorowe i jest ich zwyczajnie za dużo, a fabuła filmu została uproszczona, ale poza tym nie widzę większych wad. Możecie śmiało wziąć swoje dzieci do kina na spotkanie ze zmiennokształtnymi robotami, lub po prostu wybrać się tam samemu na wersję z napisami. Jest lepiej, niż myślałem, że będzie!

  • oryginalny tytuł: Transformers One
  • data premiery: 2024
  • gatunek: animowany, science fiction
  • reżyseria: Josh Cooley
  • scenariusz: Andrew Barrer, Gabriel Ferrari
  • aktorzy: Chris Hemsworth, Brian Tyree Henry, Scarlett Johansson, Keegan-Michael Key, Steve Buscemi, Laurence Fishburne
  • moja ocena: 7/10
Reklama

Napisz komentarz

By korzystać ze strony, zaakceptuj ciasteczka. Więcej informacji

Strona korzysta z ciasteczek (głównie Google Analytics) w celu zapewnienia jak najlepszej technicznej jakości usług. Ciasteczka są niezbędne do prawidłowego funkcjonowania strony, dlatego prosimy cię o zaakceptowanie naszej polityki.

Zamknij