W kwietniu 2024 roku w polskich kinach pojawi się kilka interesujących filmów, choć w tym miesiącu ewidentnie brakuje wielkich hitów na miarę Diuny: Części Drugiej. Mimo to kinomani powinni być zadowoleni. Zebrałem i opatrzyłem krótkim komentarzem najciekawsze premiery kinowe w kwietniu 2024 roku. Oto one!
5 kwietnia 2024 roku
Pogromcy Duchów: Imperium Lodu
- reż. Gil Kenan
- gatunek: komedia / fantasy
- czy warto zobaczyć: nie
Nowa część Pogromców Duchów, stare problemy. Oryginalny film jest świetny, zrecenzowałem go kilka lat temu, gdy dopiero zaczynałem pisać o filmach, i wystawiłem mu świetną notę. A dalej… Cóż, jest różnie, a w ostatnich latach seria zamieniła się głównie w maszynkę do robienia pieniędzy na naiwnych widzach.
Zwiastun Pogromców Duchów: Imperium Lodu nie jest ani specjalnie ciekawy, ani przełomowy, a pierwsze opinie krytyków zdecydowanie nie napawają mnie entuzjazmem. Jak dla mnie – nie warto.
Czerwone maki
- reż. Krzysztof Łukaszewicz
- gatunek: historyczny / wojenny
- czy warto zobaczyć: raczej nie
Jestem głęboko sceptyczny wobec polskiego kina wojennego o zabarwieniu patriotycznym. Bardzo często jest nudne, a opowiadanie historii jest podporządkowane heroizacji narodowych bohaterów. Są to filmy, na które można iść w ramach wycieczki szkolnej w liceum, a historyczka będzie zadowolona z seansu.
Niestety Czerwone maki prawdopodobnie wpisują się w ten nurt. Mimo to zapewne wybiorę się do kina, bo film opowiada o bardzo ciekawej bitwie i jestem ciekawy, jak prezentuje się od strony technicznej. Fabularną sieczkę i epatowanie martyrologią przeżyję, o ile sceny batalistyczne będą dobre. Cóż, zobaczymy.
Omen: Początek
- reż. Arkasha Stevenson
- gatunek: horror
- czy warto zobaczyć: tak
Aż wstyd się przyznać, ale nigdy nie widziałem oryginalnego Omenu. Mam nadzieję, że uda mi się go nadrobić przez święta wielkanocne, żeby pójść do kina na Omen: Początek z podstawową znajomością serii.
Być może będzie to kolejny nijaki horror, ale coś podpowiada mi, że film ma potencjał. Może to świetny pierwszy zwiastun, puszczony od tyłu dla lepszego efektu? A może satanistyczna tematyka? Tak czy siak uważam, że warto wybrać się do kina!
Czerwone niebo
- reż. Christian Petzold
- gatunek: romans
- czy warto zobaczyć: nie wiem
Niemiecki melodramat o dwóch parach, które zostają uwięzione w domku nad Morzem Bałtyckim przez wielki pożar lasu… Nie powiem, fabuła Czerwonego nieba brzmi ciekawiej, niż w przypadku większości filmów o miłości, ale zdecydowanie nie są to moje klimaty. Jak ktoś lubi melodramaty, to myślę, że warto. Mnie w kinie nie będzie.
Kobieta z…
- reż. Małgorzata Szumowska, Michał Englert
- gatunek: dramat
- czy warto zobaczyć: nie wiem
Polski dramat społeczny o kobiecie z dysforią płciową, która ze względu na realia społeczne musi przez dłuższy czas funkcjonować jako mężczyzna. Tematyka ciekawa i ważna, ale bardzo trudna. Nie jest łatwo opowiadać o transpłciowości i płciowości jako takiej, szczególnie z niezbędną gracją.
Jeśli autorzy filmu nie popełnią większych błędów, to Kobieta z… ma potencjał do stania się głosem często pomijanej mniejszości. Reżyserzy są dobrzy, szczególnie uznana Szumowska, ale czy są w stanie pociągnąć ten temat?
12 kwietnia 2024 roku
Civil War
- reż. Alex Garland
- gatunek: dramat
- czy warto zobaczyć: tak
Alex Garland, reżyser znany m.in. ze świetnej Ex Machiny, zabiera się za beczkę prochu, czyli alternatywną historię z cyklu „co by było, gdyby”. Realia Civil War są proste – na terenie współczesnego USA dochodzi do secesji, a następnie wojny domowej. Głównymi bohaterami nie są jednak żołnierze, a dziennikarze, którzy podążają za armią nacierającą na Waszyngton.
Jak przystało na porządne kino wojenne, będzie się działo, a do tego Garland na pewno nie odpuści soczystego komentarza do aktualnego, amerykańskiego społeczeństwa. Civil War na pewno nie jest dla każdego, ale mimo to polecam wybrać się do kina i sprawdzić na własne oczy!
Perfect Days
- reż. Wim Wenders
- gatunek: dramat
- czy warto zobaczyć: tak
Wim Wenders powraca na duży ekran z kameralnym dramatem o zwykłym japońskim mężczyźnie, który zaczyna doceniać uroki prostego życia. Nie oczekiwałbym za wiele od Perfect Days, ale film został jednak nominowany do Oscara, a zagraniczni recenzenci wystawili dość wysokie noty. Trochę boję się o obraz Japonii, opowiedziany jednak przez kogoś obcego, ale lubię takie feel-good movies!
Rosalie
- reż. Stéphanie Di Giusto
- gatunek: dramat biograficzny
- czy warto zobaczyć: raczej tak
Rosalie to dramat biograficzny o tytułowej bohaterce, której ciało jest wyjątkowo włochate. A, jak wiadomo, włosy na ciele kobiety raczej nie są pożądane, przynajmniej zgodnie z panującym obecnie (i dawniej) konsensusem społecznym.
Z tego, co dowiedziałem się z recenzji krytyków, film ma silne przesłanie z nurtu body positive, ale nie zapomina o stworzeniu ciekawej bohaterki i opowiadaniu mocnej historii. Myślę, że to całkiem ciekawa propozycja, szczególnie dla miłośników kina obyczajowego osadzonego w dawnych czasach.
19 kwietnia 2024 roku
Back to Black. Historia Amy Winehouse
- reż. Sam Taylor-Johnson
- gatunek: biograficzny
- czy warto zobaczyć: raczej nie
Nie przekonuje mnie większość dramatów biograficznych, które pojawiają się w ostatnich latach w kinach. Mam wrażenie, że od czasów pandemii Hollywood zwyczajnie nie wie, co ma kręcić, więc sięga po bezpieczne gatunki. Biopic o Amy Winehouse? Czemu nie, ale są znacznie ciekawsze postacie, a tej piosenkarki akurat nigdy nie słuchałem. Cóż, fani Winehouse na pewno pójdą do kina.
Abigail
- reż. Matt Bettinelli-Olpin, Tyler Gillett
- gatunek: horror
- czy warto zobaczyć: raczej nie
Grupa niezbyt rozgarniętych przestępców włamuje się do domu jakiegoś bogacza, żeby uprowadzić mu córkę. Zlecający okup nie powiedział im, że dziewczynka jest wampirzycą, która ma akurat ochotę na trochę ludzkiej krwi. Myśliwi wkrótce zamieniają się w zwierzynę…
Abigail nie zapowiada się specjalnie zachęcająco. Widać jednak, że twórcy postawili na luźniejszą konwencję, zapewne opartą na humorze oraz elementach gore. To może być dobry film, jeśli realizacja stoi na wystarczającym poziomie.
Duch
- reż. Hae-yeong Lee
- gatunek: historyczny
- czy warto zobaczyć: raczej tak
Duch miał już światową premierę w zeszłym roku, ale dopiero w kwietniu 2024 roku trafi do polskich kin. To ciekawy film historyczny z domieszką kina akcji o Korei pod japońską okupacją, ale jeszcze przed II wojną światową. Z recenzji krytyków wynika, że Duch w ciekawy sposób rozprawia się z pewnymi mitami historycznymi, a do tego jest wyjątkowo rozrywkowym kinem. Brzmi fajnie!
26 kwietnia 2024 roku
Challengers
- reż. Luca Guadagnino
- gatunek: romans, dramat
- czy warto zobaczyć: raczej tak
Długo wyczekiwany film od Luca Guadagnino, opowiadający o młodej tenisistce (w tej roli Zendaya), wokół której wytwarza się specyficzny trójkąt miłosny. Rzecz w tym, że bohaterka ulega kontuzji, przez co musi szukać alternatywy dla tenisa.
Guadagnino kręci świetne romanse, ale jego najlepszym filmem jest niezbyt wierny, choć zdecydowanie wybitny remake Suspirii. Challengers zapewne będzie wielkim hitem, choć czy reżyser znów wespnie się na wyżyny swojego talentu?
Mój pies Artur
- reż. Simon Cellan Jones
- gatunek: familijny
- czy warto zobaczyć: nie wiem
Familijno-przygodowo-sportowe kino o sportowcu, który wraz z wiernym psem bierze udział w ekstremalnym wyścigu, w trakcie którego musi nie tylko iść, ale też płynąć kajakiem oraz jechać na rowerze. Brzmi ciekawie, ale to nie jest mój rodzaj kina, więc nie jestem go w stanie kompetentnie ocenić po zwiastunie. W głównej roli wystąpił Mark Wahlberg, który w ostatnich latach coraz częściej stawia albo na Netflixa, albo właśnie na lekkie kino familijne.
Niepokalana
- reż. Michael Mohan
- gatunek: horror
- czy warto zobaczyć: raczej nie
Sydney Sweeney jako młoda zakonnica w klasztorze na zadupiu, która zachodzi w ciążę, choć nie uprawiała seksu. W tle: dziwny zakon oraz demoniczne siły. Ot, horrorowy klasyk, w ostatnich latach szczególnie często nadużywany.
Na pierwszy rzut oka Sweeney to fatalny casting. Dziewczyna w żadnym stopniu nie kojarzy się z zakonnicą, a już na pewno nie z wyjątkowo pobożną zakonnicą. Zwiastun też mnie nie zachęcił. Jako fan horrorów, czuję pismo nosem, ale nie chcę jeszcze ferować.
Władca mroku
- reż. William Brent Bell
- gatunek: horror
- czy warto zobaczyć: raczej tak
Folk horror od twórcy The Boy, czyli ciekawego horroru o nawiedzonej lalce o imieniu Brahms. Bell kręci horrory z uporem maniaka – nie zawsze mu wychodzą, ale z reguły trzymają poprawny poziom i są oparte na ciekawych konceptach. Trzeba przyznać, że twórca stara się wnieść świeże pomysły do skostniałego gatunku. Wszystko wskazuje na to, że Władca mroku wpisuje się właśnie w te założenia, a dodatkowym plusem jest Ralph Ineson w obsadzie.
To już wszystko. Dajcie znać w komentarzach, na który film wybierzecie się do kina!
Doświadczony copywriter i dziennikarz, który pisał m.in. dla Wirtualnej Polski, Gier Online oraz Queer.pl. Obronił filmoznawczy licencjat, a obecnie kończy studia magisterskie na kierunku artes liberales na Uniwersytecie Warszawskim. Prowadzi serwis 500 Filmów od 2018 roku.