Lęk pierwotny (1996) wciąż trzyma w napięciu. To debiut Edwarda Nortona

Reklama

Thriller prawniczy to bardzo specyficzny podgatunek thrillera, w którym na próżno szukać wybuchów i pościgów, a napięcie zazwyczaj powstaje dzięki grze umysłów pomiędzy różnymi stronami prawniczego sporu. Niełatwo jest tutaj wymyślić coś nowego, przełomowego – zresztą nie za bardzo widzę w tym sens, bo formuła prawniczych thrillerów jest stara i sprawdza się wyśmienicie. “Lęk pierwotny” to już de facto klasyka gatunku… A przede wszystkim angażujący film.

Plakat filmu

Chicago. Martin Vail, znany i bogaty prawnik, siedzi głęboko w układzie politycznym, jaki wytworzył się w mieście. Gdy zamordowany zostaje znany i lubiany przez wszystkich arcybiskup, Vail podejmuje się obrony domniemanego mordercy, młodego chłopaka Aarona. Jego przeciwniczką na sali sądowej jest prokurator stanowa Janet Venable, twarda kobieta, z którą na dodatek Martin miał niegdyś romans. Jakby tego wszystkiego było za mało Aaron upiera się, że jest niewinny.

Edward Norton, aktor odgrywający Aarona, nie dość, że w “Lęku pierwotnym” zadebiutował, to na dodatek z marszu dostał nominację do Oscara. Nagrodę tę jednak zgarnął mu spod nosa Cuba Goodring Jr. za rolę w filmie “Jerry Maguire”. Nie oglądałem tej produkcji, ale zastanawiam się nad tym, jak dobra musiała to być rola (a raczej jak niewdzięczna Amerykańska Akademia Filmowa), gdyż Edward Norton zagrał w “Lęku pierwotnym” w sposób wybitny. Od początku do końca aktor ten hipnotyzuje widza, ciągnie sobą cały film. Impakt, jaki niesie za sobą Norton porównałbym do wpływu Anthony’ego Hopkinsa na “Milczenie Owiec”. Kunszt aktorski jest przecież szczególnie istotny w thrillerze prawniczym, w którym to gatunku aktorzy mają niełatwe zadanie wytworzenia swoją grą napięcia, które sprawi, że widz będzie przejmował się fabułą.

Reklama

Choć to Norton robi prawdziwe show, ma w tym ogromne wsparcie ze strony pozostałych aktorów. Szczególnie chciałbym tutaj wyróżnić Laurę Linney, która wcieliła się w prokurator stanową. Jej rola to wizualizacja typowego dla laty 90 wizerunku silnej kobiety w męskim wówczas świecie. Linney zagrała perfekcyjnie, nie wyczułem w jej postaci ani jednej fałszywej nutki. Jasne, tak samo jak nasz główny bohater Vail jest to postać mocno stereotypowa, ale pamiętajmy, że “Lęk pierwotny” to jeden z tych filmów, dzięki którym wytworzyły się charakterystyczne dla gatunku toposy. A propos protagonisty – grający go Richard Gere jest nijaki. Ma w sobie wystarczająco charyzmy i spisuje się nieźle, ale po prostu został przyćmiony przez resztę obsady. Miłym zaskoczeniem jest zawsze solidna Frances McDormand w roli psychiatry, aktorka znana chociażby ze świetnych “Trzech billboardów za Ebbing, Missouri”.

Siłą filmu są długie ujęcia, które pozwalają lepiej wybrzmieć czy to scenom na sali sądowej, czy w areszcie śledczym. Reżyser w umiejętny sposób operuje światłem. Niektóre kadry są ciemne, ale nie zbyt mroczne, inne zaś nakręcono w wysokim kluczu, co podkreśla fabularne kontrasty. Niestety nieco zawodzi muzyka, która jest bardzo nijaka, nie pozostaje w pamięci i nie dodaje ważnym scenom bardziej emocjonalnego charakteru.

“Lęk pierwotny” to dzieło, które określiłbym mianem “it’s just 90’, folks”. Film łączy w sobie zabiegi charakterystyczne dla ostatniej dekady XX wieku z pozornie niewyróżniającą się, a jednak zaskakującą fabułą. To ciekawy tytuł, który warto zobaczyć zwłaszcza dla fenomenalnego popisu aktorskiego Edwarda Nortona oraz dla solidnych ról Frances McDormand oraz Laury Linney. Nie jest to nic przełomowego czy nadmiernie odkrywczego, ale “Lęk pierwotny” to dobrze skrojone kino, będące kluczowym przedstawicielem thrillera prawniczego.

  • oryginalny tytuł: Primal Fear
  • data premiery: 1996
  • gatunek: thriller prawniczy
  • reżyseria: Gregory Hoblit
  • scenariusz: Ann Biderman, Steve Shagan
  • aktorzy: Richard Gere, Laura Linney, Edward Norton, Frances McDormand, Andre Braugher
  • moja ocena: 8/10
Reklama

Napisz komentarz