Peter Berg to trochę taki Michael Bay, z dwoma różnicami. Otóż Berg ma nieco mniejsze zacięcie do eksplozji, a przy okazji pewien talent reżyserski, w przeciwieństwie do pana Zatoki. Dlatego od “Dnia patriotów” spodziewałem się sporej dawki patosu oraz wiarygodnego przedstawienia przebiegu zamachu na maratonie bostońskim. Cóż, Berg nie zawiódł.
W 2013 roku podczas maratonu w Bostonie, cyklicznego wydarzenia będącego lokalnym świętem, wybuchły dwie domowej produkcji bomby wypełnione gwoździami i ostrymi kawałkami metalu. “Dzień patriotów” przedstawia te wydarzenia z perspektywy kilku postaci, od zamachowców, przez przypadkowe ofiary, aż po uczestniczącego w śledztwie policjanta.
Reżyser sumiennie odrobił pracę domową. Oglądałem film z dość sporą wiedzą na temat zamachu i byłem zaskoczony wiarygodnym przedstawieniem jego przebiegu. Potem wydarzenia momentami zaczynają się rozjeżdżać z prawdą historyczną, ale to zrozumiały zabieg, reżyser dodaje akcji nieco animuszu. Ciekawie w roli policjanta wypadł Mark Wahlberg. Aktor ten ma talent do zmęczonych życiem, a mimo to energicznych postaci. W pamięć zapadła mi też scena przesłuchania żony jednego z zamachowców. Bardzo dobre dialogi oraz świetna gra uczestniczących w niej aktorów wykreowały wiarygodny obraz muzułmańskiej, wiernej mężowi żony.
Parę słów pochwały należy się pracy kamery. W “Dniu patriotów” wprowadzono liczne ujęcia z kamer monitoringu i telefonów komórkowych. Fajnie współgra to z postępami w śledztwie FBI, z drugiej zaś strony, przy dodatku smutnej, emocjonalnej muzyki, przybliża widza do ofiar tragedii. Nie oszukujmy się bowiem, jest to film przepełniony amerykańskim patosem. Momentami jest go zbyt dużo, ale w przeciwieństwie do wielu innych podobnych filmów, dzieło Berga da się oglądać.
Najbardziej emocjonującym momentem filmu jest bez wątpienia zakończenie, w którym pokazano wypowiedzi prawdziwych uczestników wydarzeń w Bostonie. Widok jednej z ofiar zamachu, która straciła nogę, a dwa lata później udaje jej się dobiec na metę maratonu dzięki nowoczesnej protezie… Cóż, niesamowita sprawa.
“Dzień patriotów” to film prosty jak but, bez żadnego konkretnego przesłania, poza prostym “terroryści są źli, Amerykanie dobrzy”. Z jednej strony ma oddać hołd ofiarom zamachów, z drugiej ma wzbudzić w widzach dumę z bycia Amerykanami. Ale i ja, Europejczyk, bawiłem się doskonale. Jasne, film ma parę słabych stron – momentami muzyka nie pasuje do prezentowanych wydarzeń lub jest zbyt inwazyjna, montaż jest dziwny, a scenariusz chaotyczny. Mimo tych przywar “Dzień patriotów” to kino chwytające za serce i wzbudzające emocje, a także mające w sobie fantastyczny klimat Bostonu, miasta pięknie uchwyconego w robionych dronem timelapse’ach i zdjęciach.
Film zobaczyć można na Netflixie.
- oryginalny tytuł: Patriots Day
- data premiery: 2016
- gatunek: thriller
- reżyseria: Peter Berg
- scenariusz: Peter Berg, Matt Cook
- aktorzy: Mark Wahlberg, John Goodman, J.K. Simmons
- moja ocena: 7/10
Doświadczony copywriter i dziennikarz, który pisał m.in. dla Wirtualnej Polski, Gier Online oraz Queer.pl. Obronił filmoznawczy licencjat, a obecnie kończy studia magisterskie na kierunku artes liberales na Uniwersytecie Warszawskim. Prowadzi serwis 500 Filmów od 2018 roku.