Irlandzkie filmy rzadko kiedy robią karierę międzynarodową, a jeśli już, to raczej są to dzieła stworzone przez znanych reżyserów lub aktorów. Zdarzają się wyjątki, takie jak chociażby Impostor, czyli całkiem niezły horror, który trafił do polskich kin w 2019 roku. Nie odniósł on wielkiego sukcesu komercyjnego, a podobny los czeka teraz Cichą dziewczynę. To kameralny, artystyczny dramat o dzieciństwie i starości. Czy faktycznie warto go zobaczyć?
O czym opowiada Cicha dziewczyna? Fabuła filmu
Cicha dziewczyna to kinowy debiut Colma Bairéada, niezbyt doświadczonego reżysera z Irlandii. Film opowiada o Cáit, tytułowej dziewczynce, która jest posłuszna, grzeczna i nieco dziwna. Pochodzi z bardzo biednej, wielodzietnej rodziny. Aby nieco zaoszczędzić, rodzice zabierają ją do dalekich krewnych – miłego, starszego małżeństwa, które od lat prowadzi farmę. Ciotka, Eibhlín, od początku epatuje matczyną miłością wobec Cáit. Wujek, Seán, jest bardziej zdystansowany, ale z czasem przekonuje się do dziewczynki.
Dramat obyczajowy z dużą dawką sentymentalizmu i ckliwości
Na pierwszy rzut oka Cicha dziewczyna to zwykły dramat obyczajowy, osadzony na początku lat 80., a więc w czasie straszliwej biedy na irlandzkiej prowincji. Reżyser wprowadza jedynie kilka postaci i wątków. Historia nie biegnie do przodu, a raczej toczy się w powolnym tempie. Poszczególne sceny to coś w rodzaju pojedynczych impresji z życia tytułowej Cáit. Dziewczynka rzeczywiście jest cicha, grzeczna i ułożona. To oczywiście wina traumy związanej z wychowywaniem się w dysfunkcyjnej rodzinie.
Bairéad nie sili się na głębokie socjologiczne analizy. Problemy społeczne nie stanowią głównego tematu w tym filmie – są jedynie zarysowane w kilku scenach, które są grubymi nićmi szyte. Na pierwszy plan wysuwa się sentymentalizm oparty na nostalgii, czyli tęsknocie za dzieciństwem. Cicha dziewczyna ma przypomnieć widzom ten wspaniały czas, kiedy można było beztrosko żyć. Film jest aż do przesady ckliwy, a reżyser sięga po przetarte klisze, które budują sentymentalną narrację. Powiedziałbym, że to znacznie gorszy Kes, oczywiście osadzony w zupełnie innych realiach.
Zmarnowany potencjał na wielkie kino
Żeby nie było – w trakcie seansu kilka razy solidnie się wzruszyłem, a emocjonalna końcówka zagrała u mnie tak, jak założył to sobie reżyser. Bawiłem się naprawdę nieźle, ale uważam, że Cicha dziewczyna to zmarnowany potencjał. Film został świetnie nakręcony. Ekipa produkcyjna włożyła dużo pracy w odwzorowanie realiów lat 80. Na każdym kroku czuć niesamowity klimat irlandzkiej prowincji – aż chce się zajrzeć gdzieś poza farmę i zobaczyć więcej. Niestety nie jest to nam dane, bo Bairéad skupia się na pokazywaniu kolejnych impresji z życia dziewczynki, zamiast opowiadania jakiejś historii.
To właśnie banalny, jednowymiarowy scenariusz stanowi największą wadę Cichej dziewczyny. W recenzji wspomniałem już Kes, czyli wybitny film Kena Loacha. Dzieło Loacha świetnie sprawdz się w warstwie emocjonalnej, ale stanowi też dogłębną analizę problemów angielskiej klasy robotniczej z lat 60. Natomiast Cicha dziewczyna nie ma takich ambicji, a pod względem intelektualnym nie ma tutaj niczego ciekawego. Trochę szkoda, bo same emocje nie są w stanie udźwignąć filmowego dramatu, nawet jeśli ten jest świetnie poprowadzony – a tutaj tak nie jest.
Co sądzę o Cichej dziewczynie? Moja opinia
Colm Bairéad nakręcił film dla osób, które lubią ckliwy sentymentalizm i poszukują w kinie przede wszystkim emocji. Pod tym względem rzeczywiście jest nieźle, a nad losem Cáit da się uronić niejedną łzę. Niestety Cicha dziewczyna to wyjątkowo pusty film, który nie wnosi nic ciekawego do sztuki filmowej i nie oferuje nic więcej poza kilkoma wzruszającymi scenami. Sam nie wiem, co o nim myśleć – z jednej strony strasznie się zawiodłem w trakcie seansu, z drugiej w finale zrobiło mi się smutno…
- oryginalny tytuł: An Cailín Ciúin
- data premiery: 2022
- gatunek: dramat
- reżyseria: Colm Bairéad
- scenariusz: Colm Bairéad
- aktorzy: Catherine Clinch, Carrie Crowley, Andrew Bennett, Michael Patric
- moja ocena: 6/10
Doświadczony copywriter i dziennikarz, który pisał m.in. dla Wirtualnej Polski, Gier Online oraz Queer.pl. Obronił filmoznawczy licencjat, a obecnie kończy studia magisterskie na kierunku artes liberales na Uniwersytecie Warszawskim. Prowadzi serwis 500 Filmów od 2018 roku.
Emocje też mogą być nauczycielem i nie zawsze potrzeba wysoce intelektualnej fabuły żeby do kogoś trafić z przekazem. Dla mnie właśnie prostota scenariusza jest atutem tego filmu, bo to dziecko a nie dorosły jest tutaj głównym bohaterem. Poznajemy świat Cait, patrząc jej oczami. Ale dla Pana to banał. Najwyraźniej nie jest to film dla poszukiwaczy przeintelektualizowanego kina…
Najtrudniej jest zrobić najprostszą rzecz. Dziewczynka chciałaby zostać tam gdzie poczuła się dobrze. Ale w tamtej chwili nie może, co jest jej największym dramatem. Dla jej opiekunów sytuacja wygląda tak samo. Cóż piękna i smutna przekorność losu, który nie dla wszystkich jest łaskawy. Tak, ten film broni się prostotą, ale nie prostactwem za grube pieniądze, z jakim mamy wielokrotnie do czynienia przy okazji wielu przereklamowanych gniotów komercyjnych. Film dla ludzi wrażliwych pierwotną ludzką wrażliwością. W pełni podzielam Pani zdanie. Co do recenzenta, niech ma inne zdanie. Wolno mu.