Brahms: The Boy II (2020) – recenzja

Reklama

Pierwszy The Boy zbudowany został wokół plot twistu, któremu ciężko odmówić oryginalności. I choć oryginał cierpi na kilka poważnych problemów, w tym przede wszystkim na nieumiejętnie budowane napięcie, ostatecznie jest on filmem wartym obejrzenia. Nie spodziewałem się jednak, że reżyser projektu, William Brent Bell, postanowi nakręcić sequel jedynki, szczególnie zważywszy na to, że jej zakończenie nie pozostawiało zbyt wiele miejsca dla kontynuacji. Bell miał do wyboru dwie odmienne strategie artystyczne – mógł pokazać konsekwencje plot twista z jedynki, albo wykazać się brakiem oryginalności i wprowadzić do serii elementy nadprzyrodzone. Niestety ostatecznie padło na opcję numer dwa.

Plakat filmu Brahms: The Boy II
Plakat filmu

Liza spędza czas ze swoim synkiem, Jude’m. W nocy, gdy ojciec akurat pracował, dom rodziny napadają brutalni włamywacze, którzy zostawiają Lizę i Jude’a z ogromną traumą. Chcąc przepracować problem, rodzina postanawia czasowo wyprowadzić się na wieś, do malowniczo położonego pensjonatu. Pierwszego dnia Jude znajduje na poły zakopaną, tajemniczą lalkę, którą nazywa Brahms. Co będzie dalej – nie trzeba chyba zgadywać.

Spośród wielu problemów, na jakie cierpi Brahms: The Boy II, wyróżniłbym dwa – nudę oraz brak konsekwencji w stosunku do pierwszej części. Tempo akcji filmu jest straszliwie powolne, powiedziałbym nawet, że usypiające. Nie byłby to minus, gdyby Bell starał się pójść w kierunku slow-burn cinema. Niestety jednak reżyser po prostu nie jest w stanie odpowiednio zainscenizować napięcia. Garść jumpscare’ów oraz wyświechtane rekwizyty w rodzaju nagłego wywrócenia się stolika to zbyt mało, by utrzymać u widzów zainteresowanie filmem, nie mówiąc już o zbudowaniu odpowiedniej aury grozy. Zresztą opowiadania przez reżysera historia niebezpiecznie ociera się o gatunkowy banał – klisza goni kliszę, a Brahms kojarzy się z kopią Annabelle czy, dajmy na to, Chucky’ego.

Są to zresztą skojarzenia jak najbardziej pożądane przez twórców. Przeprowadzona w stosunku do jedynki wolta fabularna każe zgadywać, że właściciele marki mają chrapkę na stworzenie kolejnej dochodowej serii horrorów, które mimo odtwórczego podejścia do gatunku miałyby na celu przyciąganie tłumów przed srebrny ekran. Tajemnicą poliszynela jest, że fani horroru to bodaj najbardziej zmotywowana grupa widzów, która pójdzie do kina niezależnie od jakości wyświetlanego filmu. Dlatego też, jak mi się wydaje, producenci nie pozostawili reżyserowi zbyt wiele artystycznej swobody. I właśnie takie podejście jest efektem absurdalnego finału, który kojarzy mi się raczej z autoparodią gatunku, niż zakończeniem poważnej historii.

Reklama

Warstwa techniczna Brahms: The Boy II to solidna rzemieślnicza robota. Najbardziej wyróżniają się z niej świetne zdjęcia, które sprawiają, że wielkie lokacje wydają się być klaustrofobiczne. Wielka posiadłość wciąż budzi skojarzenia zarówno z gotykiem, jak i epoką wiktoriańską, a grze aktorów nie mam nic do zarzucenia. Katie Holmes w roli zagubionej matki z problemami jest poprawna, a Christopher Coventry nie wychodzi nawet o milimetr poza stereotypowy dla gatunku wizerunek dziwnego dziecka. Bardzo źle wypadły natomiast efekty specjalne, których obecność przejawia się przede wszystkim w kuriozalnym zakończeniu filmu. Coś bardzo złego stało się w komputerach artystów VFX… Aż wstyd na to patrzeć, szczególnie zważywszy na dziesięciomilionowy budżet produkcji.

Prawdę mówiąc czekałem na ten film. Zwiastun był niezły, a Bell miał możliwość pociągnięcia wątków z jedynki w naprawdę ciekawy sposób. Brahms: The Boy II mógł stać się ciekawą alternatywą dla serii o Annabelle, na dodatek kontestującą nadprzyrodzone rozwiązania z uniwersum Obecności. Niestety reżyser postanowił pójść po linii najmniejszego oporu i zaprezentował widzom film mdły i nudny, na dodatek torpedujący rozwiązania fabularne z niezłej jedynki. Trochę szkoda, bo seria miała spory potencjał artystyczny, który Brahms: The Boy II zaprzepaścił. 

  • oryginalny tytuł: Brahms: The Boy II
  • data premiery: 2020
  • gatunek: horror
  • reżyseria: William Brent Bell
  • scenariusz: Stacey Menear
  • aktorzy: Katie Holmes, Owain Yeoman, Christopher Convery, Ralph Ineson
  • moja ocena: 3/10
Reklama

Napisz komentarz

By korzystać ze strony, zaakceptuj ciasteczka. Więcej informacji

Strona korzysta z ciasteczek (głównie Google Analytics) w celu zapewnienia jak najlepszej technicznej jakości usług. Ciasteczka są niezbędne do prawidłowego funkcjonowania strony, dlatego prosimy cię o zaakceptowanie naszej polityki.

Zamknij